Te maraton jest uważany za jeden z najtrudniejszych, więc jego przejechanie daje olbrzymią satysfakcję, a zajęcie dobrej pozycji dodatkową motywację. Po nieudanych Mistrzostwach Polski dość mocno potrenowałem i w Głuszycy oczekiwałem już rezultatów tych treningów. Na zawody zabrałem mój tegoroczny nabytek rower Author A-Ray (dla niewtajemniczonych rower typu full suspension). Znając rodzaj trasy z poprzedni lat założyłem, że postaram się jechać równym tempem i dopiero pod koniec, jeżeli starczy sił, atakować. Po starcie jechaliśmy w dużej grupie podobną taktykę jak ja przyjęło chyba wielu zawodników, bo tempo było umiarkowane. Jednak z każdym kilometrem nasza grupa stawała się coraz mniejsza. W połowie trasy na jednym z podjazdów trochę podkręciłem tempo żeby sprawdzić kolegów, moja akcja uszczupliła i tak mały już peleton do 5 osób. Niestety na jednym z bardzo stromych odcinków nastąpił kontratak ze strony moich rywali i nie wytrzymałem ich tempa. Starałem się jechać jak najdłużej mocnym tempem, żeby nie stracić za dużo. Na podjeździe pod Wielką Sowę udało mi się dogonić jednego zawodnika równocześnie z tyłu mocno naciskali mnie bracia z drużyny SWAT Team. Na zjeździe wykorzystując przewagę mojego roweru w liczbie amortyzatorów (ja miałem 2 oni tylko po jednym) trochę im odskoczyłem, aczkolwiek na kilka kilometrów przed metą znowu mnie naciskali. Do mety pozostał jeden zjazd i króciutki podjazd. Na zjeździe jedn ze SWAT’ów pokazał, że również na hardtail’u da się szybko zjeżdżać. Ostatni podjazd. Udało mi się zdobyć przewagę (bracia chcieli razem wjechać na metę a jeden akurat miał mniej siły na finisz, więc mnie odpuścili). Zawody ukończyłem na 4 miejscu Open i trzeci w kategorii. Zabrakło mi 24 sekundy do trzeciego miejsc Open. Bardzo ładnie pojechał mój kolega z drużyny Piotr Wilk, który był 2. w Open. Wielkie gratulacje dla niego i oby tak dalej.
napisz coś od siebie