Dziś znów etap pod dyktando Duńczyków. Od samego startu ruszyli do przodu, narzucając szaleńcze tempo. Mogli sobie na to pozwolić, gdyż i tak nie walczyli o generalkę i mieli sporo sił. Udało mi się zabrać do pierwszej grupki, choć było naprawdę ciężko. Marek Galiński miał w pewnym momencie defekt, co było szansą dla mnie na odrobienie strat, jednak Diabeł zdołał dojść do grupki, więc ciężko było myśleć o wyprzedzeniu go. Po trzech dniach ostrego ścigania dziś dały o sobie znać (a dzisiejszy etap też nie należał do łatwych – 60km i 2800 metrów przewyższenia). W końcówce praktycznie nie miałem już sił, jednak udało mi się dotrzymać do końca i finiszowałem na czwartym miejscu, 15 sekund za Markiem. Etap wygrał Czech – Trunschka (co prawda przyjechał 38 sekund za Duńczykiem – Nielsenem, ale ten nie był klasyfikowany), przed Markiem i Pawłem Wiendlochą. Drugie miejsce w generalce nie jest złe, tym bardziej, że sporo czasu z tych 7 minut straciłem przez defekt, a Marek jednak był w bardzo dobrej formie. To był szalenie szybki wyścig. Najbliższe dni mam zamiar przeznaczyć tylko na regenerację.
napisz coś od siebie