Znalazłem Kwiat Paproci (Sopot, 23 czerwca)

Maraton w Sopocie był imprezą wyjątkową. Rozpoczął się o 21.00 – kiedy słońce zachodziło a zakończył się wraz z nadejściem świtu o 4.12. Łatwo obliczyć maraton trwał ponad 7 godzin.

Szykując się do startu w tego typu imprezie nie miałem pojęcia jak wytrzyma to mój organizm. Owszem ścigałem się po 5 – 6 godzin, ale 7godzin to tylko raz, jak pamiętam, byłem na treningu. Także w obecnej sytuacji, kiedy jeszcze pracuję w sklepie, nie wiedziałem czy to wytrzymam.

Zawody były rozgrywane na pętli o długości 8km. Trasa była bardzo dobrze zabezpieczona. W ogóle trzeba powiedzieć, że organizacja była super; boksy dla zawodników którzy jechali w parach gdzie mogli odpocząć i się zregenerować, no i mnóstwo atrakcji dla kibiców – koncerty i wyścig na żywo w necie – to też mała nowość.

Wracając do samego wyścigu, postanowiłem jechać bardzo ostrożnie przez pierwszą część dystansu. Początkowo nawet zabrałem się z braćmi Banach i wyrobiłem sobie małą przewagę nad pozostałymi kolarzami. Jednak kolarze Mroza urwali mnie, gdyż za naszymi plecami jechał Krzywy, który walczył ze mną o zwycięstwo. Kiedy zapadł zmrok niezastąpione okazały się lampki CatEye, które otrzymałem na start. Były bardzo dobrym elementem w walce na trasie. Po 5 godzinach wyścigu wiedziałem, że zwycięstwo jest na wyciągniecie ręki i tylko defekt jest w stanie sprawić abym przegrał te zawody. Po przejechaniu 29 okrążeń w końcu meta, na liczniku 232 km, średnia prędkość 28,9 km/h. Piękne zwycięstwo ale też zmęczenie, które było potworne. Teraz szybka regeneracja. Myślę, że suplementy Enervita ją przyspieszą i w Sopocie na Skandii będę w pełni sił.

1AK_Sopot

Może Ci się też spodobać

Przed opublikowaniem komentarza prosimy o zapoznanie się z informacją o przetwarzaniu danych osobowych dostępną tutaj.

napisz coś od siebie

Dodaj komentarz.

Przed przesłaniem formularza prosimy o zapoznanie się z informacją o przetwarzaniu danych osobowych dostępną tutaj