Następnego dnia po Głuszycy wystartowałem w Uphillu na Śnieżkę. Dystans 14km pod górę
i przewyższenie 980m. Od startu mocne tempo, aż do Świątyni Wang, gdzie się uformowała czołówka: Radek Tecław, Krzysiek Maciejewski (oboje z Corrateca), Pihulak Lukasz (z Żar) i ja. Tak jechaliśmy około 1km, potem tempo wzrastało i różnice pomiędzy zawodnikami robiły się coraz większe. Ja próbowałem nie stracić jak najmniej i w najtrudniejszym momencie udało mi się zgubić Maciejewskiego i Pihulaka, ale żeby powalczyć z Tecławem nie starczyło sił. Po prostu nie był to mój dobry dzień. Okropny skwar jaki nam towarzyszył przez cały podjazd – termometr pokazał w słońcu 43 st – upał dał o sobie znać. Czas, jaki uzyskałem jest dobry 55.46 s, 1.40s straty do Tecława. Może to porażka, ale dzień wcześniej w Głuszycy przejechałem 90 kilometrowy maraton, 5h spędziłem w siodełku, dlatego uważam, że było nieźle.
4 komentarze