Bardzo mi się podoba tan nazwa. Spróbujcie wymówić ją na głos DZIĘGIELÓW, albo zwycięzca dzięgielowskiego maratonu :]. Niestety ja nim nie zostałem. Ale od początku. Rano z Wojtkiem Halejakiem przyjechaliśmy na miejsce. Pogoda dopisuje, atmosfera również jest super.
Trasa krótka i łatwa, ale też ok. Start. Mocne tempo nadawał Halej. Ja starałem się jechać swoim tempem. Jechałem na koło 6 pozycji. Na drugim kółku zaatakowałem i odskoczyłem dwójce rywali. Na trzecim ostatnim dogoniłem Tomka Pierwochę i razem zaczęliśmy, każdy z nas próbował odskoczyć ale żaden z nas nie uzyskał większej przewagi. Wszystko miało zadecydować się na finiszu.
Niestety na ostatnim zjeździe do mety zablokował mi się łańcuch i jak mocniej szarpnąłem to go wykrzywiłem. Tym sposobem nie mogłem finiszować i skończyłem całe zawody na 4 miejscu. Po wyścigu panowała super atmosfera, wspólnie pośmialiśmy się, zjedliśmy coś dobrego. Imprezę będę miło wspominał. Pozdrawiam i do zobaczenia.
napisz coś od siebie