Wiosna za oknem, więc sezon przełajowy w pewnym sensie dobiega już powoli końca. Napisałem „w pewnym sensie”, gdyż rowery przełajowe przeżywają w ostatnich latach tak wielki renesans i świetnie sprawdzają się doskonale przez cały rok. Tym samym nie będzie nietaktem, jeśli pomimo coraz lepszej pogody za oknem napiszę Wam dziś kilka swoich odczuć na temat ramy Accent CX-One 2015, czyli w wersji 2.
Kolejne edycje produktów mają do siebie to, że wprowadzane są w nich liczne poprawki. O teście pierwszej wersji ramy CX-One mogliście poczytać już na naszym blogu, zatem nie ma za bardzo sensu powtarzać większości informacji i w dzisiejszym tekście skupię się na porównaniu najbardziej istotnych szczegółów.
Materiał i waga – na tym polu nie ma praktycznie żadnych różnic. Obydwie ramy w rozmiarze M ważą około 1600g, co jak na aluminiową ramę do ścigania jest wynikiem całkiem przyzwoitym. Nie zmieniono także stopu aluminium i pozostano przy sprawdzonym podwójnie cieniowanym aluminium 6061 utwardzonym w procesie T6. Oczywiście można by urwać jeszcze kilka gram, jednak mogłoby się odbić to nie tylko na wytrzymałości, ale także na trwałości. Jak coś działa i to całkiem nieźle to po co kombinować?
Geometria i profile rurek – praktycznie wszystkie profile rurek pozostały bez zmian, poza poziomą rurą przedniego trójkąta. Zyskała ona całkowicie nowe płaszczenie, które w przypadku ścigania zimą ułatwi jeszcze bardziej noszenie roweru na ramieniu, a w przypadku gdy mieszkacie na 7 piętrze i zepsuje się Wam winda sprawi, że zniesienie roweru na sam dół będzie dużo bardziej wygodniejsze.
Przejdźmy do geometrii. Może nie uważam się za specjalistę w tej kwestii, ale kilka różnic widać już gołym okiem. Przede wszystkim zwiększono wysokość główki sterowej dla każdego rozmiaru o 15mm. Możecie powiedzieć, że to niewiele, ale wierzcie mi na słowo, że to bardzo spora zmiana znacząco wpływająca nie tylko na prowadzenie roweru, ale przede wszystkim na wygodę jazdy. Wydłużono również nieznacznie górną rurę z równoczesnym zwiększeniem kąta rury podsiodłowej, przez co rower zyskał bardziej racingową geometrię. Pozostałe zmiany to już bardziej kosmetyka, którą sprawdzić możecie sobie w tabelach poniżej.
Wizualnie podczas składania roweru rzuciło mi się w oczy także drobne zwężenie tylnych widełek nawiązujące do rowerów szosowych. Nie wpływa ono jednak w żadnym stopniu na możliwość zamontowania szerokiej opony – mnie udało się zmieścić 38c z minimalnym bieżnikiem.
Najważniejsza rzecz, czyli rozmiarówka. W poprzedniej wersji dostępne były tylko 3 rozmiary: S, M oraz L. Obecnie będzie ich aż 5, gdyż doszły dwa skrajne, czyli XS oraz XL. Dokładne wymiary znajdziecie w tabeli w tekście.
Design i wykończenie – rzecz, która rzuca się od razu w oczy i nie ukrywam, że robi naprawdę spore wrażenie. Smutne biało-czarne malowanie zyskało czerwone detale, przez co rama stała się dużo żywsza. Pojawił się nowy napis na dolnej rurze i odpowiednio wyeksponowano nowy logotyp marki Accent. Na osobny akapit zasługują drobne smaczki, które znajdziecie w różnych miejscach ramy w postaci wypisanych technologii czy dokładnej rozmiarówki umiejscowionej pod mufą suportową. Rama jest naprawdę ładna i chyba nic nie oddaje tego lepiej jak porównanie obydwu wersji, które pozostawiam Waszej ocenie.
Jeśli nie przemawia do Was kolor biały, to warto wspomnieć, że dostępna jest także w sprzedaży wersja w malowaniu army-camo, czyli wojskowej zieleni w zestawie ze świetnie komponującym się widelcem.
Widelec – a w zasadzie widelce….. Na nadchodzący sezon w ofercie Accenta pojawi się ich kilka, a gwoli ścisłości jeden, ale w kilku wersjach. Do wyboru będziecie mieli aluminiową wersję pod v-break (z możliwością zamocowania tarcz), aluminiową wersję tylko pod tarczę i, dla bardziej wymagających, carbonowo-aluminiową wersję pod tarczę. Mnie przypadła do testowania ta ostatnia, czyli carbonowo-aluminiowa hybryda. Waga może nie powala na kolana, tak jak w przypadku wersji full-carbon, jednak różnica w sztywności jest naprawdę spora i, jeśli szykujecie się na ambitniejsze ściganie, warto rozważyć zakup widelca.
Wrażenia z jazdy – tyle opisówki, pora na konkrety. Zdjęcia roweru na tarczach znajdziecie poniżej. Jeżdżę na mechanicznych zaciskach Hayes CX-5 dedykowanych do kolarstwa przełajowego i szosowego. Ich test znajdziecie także na naszym blogu! Używam opon Author Cross o szerokości 38C z minimalnym bieżnikiem. Rower służy mi głównie do jazdy po szosie z okazjonalnymi wypadami do lasu i w teren….
W stosunku do poprzedniej wersji ramy przede wszystkim da się odczuć wyższą główkę. Rower prowadzi się dużo mniej nerwowo i poprawiła się sztywność w przedniej części ramy. Poprawił się też komfort jazdy co zdecydowanie da się zauważyć podczas kręcenia w trenie lub podczas dłuższych jazd.
Inne zmiany w geometrii były w zasadzie kosmetyczne, więc praktycznie nie odczułem ich podczas jazdy. Warto dodać za to kilka słów na temat widelca. Jeśli nastawiacie się bardziej na kręcenie po szosie, to zdecydowanie polecam zakup wersji carbonowej. Jest ona nie tylko lżejsza, ale również sztywniejsza, co daje się odczuć przede wszystkim podczas jazdy na stojąco. Jeśli jednak jesteście mniej wymagający i nie przeszkodzi Wam kilka gram więcej, to decydujcie się na wersję w pełni aluminiową.
Podsumowanie
Na nowej ramie zrobiłem już prawie 700km i nie miałem z nią żadnych problemów. Trudno się jednak dziwić, skoro na poprzedniej wersji przejeździłem 2 sezony (w tym zimy) i sprawdzała się doskonale. Ze smutkiem stwierdzam też, że coraz rzadziej ciągnie mnie do kręcenie na rowerze szosowym. A to dlatego, że CX-One świetnie sprawdza się zarówno w szosie jak i w terenie. Tak więc jeśli nie przeszkadza Wam niższa prędkość na asfalcie i lubcie zboczyć czasem na leśny trakt lub szuter to obowiązkowa pozycja dla Was.
Na koniec jeszcze dwa ciekawe fakty:
1) Od niedawna dostępny jest w sprzedaży kompletny rower na ramie CX-One. Zbudowana na kompletnej grupie Shimano Sora, to naprawdę doskonała alternatywa dla wszystkich chętnych sprawdzenia się w świecie przełaju lub alternatywnej jazdy szosowej.
2) Na ramie CX-One 2015 ścigał się w minionym sezonie Wojtek Halejak, obecnie zawodnik grupy JBG-2. Wierzcie lub nie, ale przy rywalizacji na najwyższym poziomie nie zwraca się zbytnio uwagi na oszczędzanie sprzętu. Tym samym rower Wojtka, a w szczególności rama, dostała naprawdę spory wycisk i to nie raz w bardzo trudnym warunkach.
47 komentarzy