Deszcz, plucha, śnieg… ale czasami piękne słońce, czyli jesień, a potem zima. Nareszcie! Nie ma jak zabawa w błocie. Skąd taki entuzjazm u mnie na tę porę roku? Odpowiedź jest jedna: przełaj, cyklokros czy każda inna odmiana tej nazwy.
Nowy sezon to nowe wyzwania sportowe, ale także nowinki sprzętowe, treningowe i ogólnorowerowe. Sezon przełajowy trwa od października do stycznia. Przez te 4 miesiące prawie w każdy weekend odbywają się przełajowe zawody kolarskie. W Polsce ta dyscyplina sportu zyskuje coraz więcej zwolenników, a na zachodzie przeżywa szczyt popularności. Z pewnością Belgia przoduje w tym temacie, a cyklokros jest jak sport narodowy. Aczkolwiek również na drugiej półkuli przełaj w różnej formie jest bardzo popularny dzięki swojej widowiskowości.
Z pewnością dla zawodników klasy światowej najważniejsze są Mistrzostwa Świata, które w ostatni weekend stycznia rozegrane zostaną w Belgii oraz poszczególne edycje Pucharu Świata. Te zawody potrafią przyciągnąć po kilkanaście tysięcy kibiców! A ich zwycięzcy na długo zapisują się w panteonie chwały fanów „błotniaków”. Wielu znakomitych kolarzy szosowych ma w swojej karierze epizody związane z przełajami.
Na naszym krajowym podwórku hierarchia jest podobna, najważniejsze są Mistrzostwa Polski i kolejne zawody z serii Pucharu Polski. Zawody rozgrywane są co tydzień, przeważnie w formie dwudniowej. O imprezach w naszym kraju pisałem w ubiegłym roku tutaj. Z kolei o tegorocznym kalendarzu poczytacie tutaj. Smaczki związane ze sprzętem, technologią postaram się opisywać w kolejnych artykułach odsłaniających „błotniaków”.
Fot. Mirek Bieniasz (pełna galeria na Facebooku)
Za mną starty inaugurujące sezon. W sobotę 10 października odbyła się pierwsza runda Puchar Polski w Rzeniszowie, a 11 października zawody w miejscowości Masłońskie. Obie te miejscówki są od lat obecne na przełajowej mapie Polski. Specyfika tych wyścigów jest zupełnie różna. Rzeniszów to kręta interwałowa trasa, nieraz przypominająca XC. Masłońskie to płaska trasa z dużą ilością piasku, biegania i szybkich prostych.
Pierwszym startem w sezonie byłem niesamowicie podekscytowany jak młodzik (w żargonie kolarskim młodzik to najmłodsza kategoria dzieci, dla których są to pierwsze wyścigi i zawsze wywołują dużo emocji). Niestety to podekscytowanie sprawiło, że zamiast spokojnie jechać popełniłem głupie błędy na pierwszym kółku. Wyleciałem z jednego zakrętu i dwóch zawodników odjechało. Jechałem swoje do końca i skończyłem na 3 miejscu.
Fot. Mirek Bieniasz (pełna galeria na Facebooku)
Do niedzielnego startu podszedłem dużo spokojniej i z zaplanowaną strategią. Z lat poprzednich wiedziałem gdzie są ważne miejsca i gdzie powinienem być z przodu. Szybki start i pierwsza pozycja przy wjeździe na plażę pozwoliła kontrolować tempo i wyścig. Na kolejnym kółku udało mi się oderwać od przeciwników i samemu zdążać do mety. Pierwsze zwycięstwo w sezonie było moje!
Przede mną kolejne starty, harmonogram krajowych wyścigów dostępny jest na stronie PZKol.
napisz coś od siebie