Dobra opona szosowa, to jeden z najważniejszych elementów roweru niezależnie od tego czy zamierzamy się ścigać czy nabijać setki km na treningach. Powinna charakteryzować się nie tylko dobrą przyczepnością i wagą, ale także bardzo duża wytrzymałością…… no chyba, że jesteśmy PROsami albo wymiana zwijanych wydmuszek za kilkaset złotych nie stanowi dla Nas większego problemu:) Dziś przyjrzymy się nowemu modelowi Panaracera – oponie CatalystSport.
Przejeżdżając na rowerze szosowym rocznie ponad 10 000 km dość szybko spostrzeżemy, że najczęściej wymienianym elementem w naszym rowerze są opony. Warto zaznaczyć, że im bardziej będą one zużyte tym podatność na łapanie przysłowiowych kapci będzie większa. Odczujemy to boleśnie, gdy przy mocnym wietrze na treningu odjedzie nam grupa lub po szybkim zjeździe na wyścigu usłyszymy nieprzyjemne syczenie z naszego koła….
Nie od dziś wiadomo, że zawodowcy trenują na jednych kołach, a ścigają się na jeszcze innych. To samo tyczy się oczywiście samych opon, gdyż te przeznaczone na wyścigi z reguły charakteryzują się mniejszą masą i lepszą przyczepnością. Drugą stroną medalu, jest oczywiście dużo większa podatność na przebicia i fakt, że opona wyścigowa wystarcza na znacznie mniej niż ta przeznaczona do nabijania kilometrów.
Po co te wywody? Może dlatego, że dla mnie poszukiwanie optymalnej opony treningowej było niczym wyprawa po świętego Grala. Miała mieć w sobie wszystko: niską cenę, wytrzymałość na przebicia i świetną przyczepność. W pewnym sensie przez kilka lat takie zdanie spełniał dla mnie Maxxis Detonator. Jednak, kiedy jego cena zaczęła rosnąć, a brak przyczepności (lub całkowity jej brak szczególnie w deszczu) stał się nie do zniesienia zacząłem rozglądać się za czymś zupełnie nowym.
Tak dotarłem do jednej z nowości Panaracera na ten sezon, czyli opony CatalystSport. Zgodnie z opisem nadaje się ona zarówno do treningu, jak i ścigania, gdyż występuje w wersji drutowej i zwijanej. Gęstość kordu, to 60TPI. Choć występuje w jednej, najbardziej popularnej szerokości 23C, to do wyboru mam 4 kolory (żółty, biały, niebieski i czerwony) + wersję całkowicie czarną.
Tyle w teorii, a teraz garść informacji praktycznych. Do testowania przypadły mi obydwie wersję, czyli zwijana (compe) i drutowa. Sam ten fakt zasługuje już na wstępie na spory plus, gdyż stwarza, to możliwość treningu na oponach drutowych, a ścigania się na kevlarach. Bieżnik i szerokość pozostaje bez zmian, wiec na wyścigach odczujemy głównie niższą masę (prawie 150 g na komplecie) i wyższy komfort jazdy. Jeśli mowa już o masie, to guma w wersji compe waży 235 gram (katalogowo 230 gram), a druciak to 323 gram (katalogowo 320 gram), co biorąc pod uwagę strukturę bieżnika należy uznać z wynik całkiem przyzwoity. Przyglądając się dokładnie bocznej stronie opon zauważymy dwie dość przydatne informacje jak zalecany zakres ciśnienia (6,8-8,3 bar) oraz kierunek zakładania (rotation) bowiem CatalystSport jest oponą kierunkową. Poza drobnymi wypustkami w kształcie małych piramidek rzucają się w oczy ciekawe wzorki mające ułatwiać odprowadzanie wody, co z pewnością docenimy kręcąc zimową i deszczową porą. Jeśli chwile sięgniecie pamięcią o 2 miesiące do wiosennych klasyków, to szybko skojarzycie, że podobny bieżnik , gdzieś już przemknął Wam przed oczami. Panaracer dość mocno wziął sobie do serca rady wspieranego teamu Sojasun, gdyż to właśnie jego zawodnicy m in. na wyścigu Parix-Roubaix startowali na szytkach japońskiego procenta.
Powracając na chwile z kolarskich bruków, to na sam koniec warto nadmienić, że zakładając ogumienie nie natrafiłem na żadne problemy w stylu problemów z układaniem rantu czy bicia pionowego, które zdarza się czasem, w oponach z niskiej półki cenowej. Opony założone, więc w drogę! Pierwsza, rzecz która rzuciła się w ucho, to fakt że pomimo bardziej agresywnego (niż całkowicie łysy) bieżnika Catalysty nie generowały praktycznie żadnego hałasu. To samo dotyczy oporów toczenia, które przy ciśnieniu rzędu 7,5 bar, nie było zbyt wysokie, a samo poczucie jazdy dość komfortowe.
Trzymanie na w suchych warunkach – bez zastrzeżeń…Jednak, jako że na suchym asfalcie trzyma dobrze praktycznie każda opona, to wybrałem się na bardziej brukowane odcinki mojej trasy treningowej. Jak się okazało nie robiły one na Panaracerze większego wrażenia. W zasadzie do „szczęścia” zabrakło jedynie większej ulewy, gdyż na mokrej drodze opona trzymała całkiem przyzwoicie, nawet na zakrętach…… a już na pewno lepiej niż mój objeżdżany przez wiele lat Detonator:)
No i dochodzimy do końca, czyli małego podsumowania. Catalystsport to bez dwóch zdań świetna opona treningowa, która z racji swojego bieżnika sprawdzi się praktycznie podczas każdej pory roku (włączając zimę). Wybierając się na wyścigi warto rozważyć zakup wersji zwijanej, co przełoży się na mniejszą masę i wyższy komfort jazdy, ale też nieznacznie wyższą cenę….. o której mową na sam koniec. Catalystsport w wersji drutowej to wydatek rzędu 64,90zł, a w wersji compe (zwijanej) 99,90zł.
napisz coś od siebie