JADYMY Grisza bohater pracy socjalistycznej okazał się super kompanem na rower, co prawda rower marnej jakości, ale nacisk na pedały ma mocne. Dawaj co tak wolno słyszę co rusz. Dawaj jedziemy do klasztoru uciekniemy przed burzą a za razem zobaczysz jeden z piękniejszych klasztorów Rosji, to ulubione miejsce żony Putina.
Już z daleka widać dzwonnice Cerkwi i budynków, na tle czarnych chmur wygląda to bajecznie. Rowery przypinamy jednym łańcuchem, Grisza prosi stróża by przypilnował, polak jest ze mną i byłoby głupio by przy świętym miejscu rower podpizdzili. Klasztor całkowicie odbudowany wygląda jak z rosyjskiej bajki. Griszka zapierdziela od obrazu do obrazu całując każdy po kilka razy, gdy już się zmęczył zapytałem Grisza a ty komunista? -pewnie że komunista taki z krwi i kości
A jak to się ma z wiara? komuniści nie wieżą w Boga? pewnie że nie wieżą odpowiedział. A widziałeś w telewizji jak nasz prezydent się modli? widziałem odpowiadam zgodnie z prawdą, na jak pierwszy komunista się modli to i my członkowie musimy się modlić paniatno -paniatnoi odpowiadam.
Pop, a raczej przeor zaprasza nas na kolację i dostajemy nocleg.
Wiadomo kolacja i nyny czyli skok do wygodnego łóżka. Zapytałem mojego nowego znajomego jak to się stało że ma tytuł bohatera pracy, w odpowiedzi tylko usłyszałem „jajca mi urwało” i jednym ruchem odsłonił kołdrę pokazując że faktycznie jajec niet. Miałem ryknąć ze śmiechu, ale kiedy zobaczyłem w co go matka natura wyposażyła zamilkłem.
Grisza pracował jako mechanik przy pompach tłoczących powietrze do sztolni i kopalń ośrodka badawczego gdzieś tam daleko za Uralem i to tam uzyskał tytuł bohatera. Kiedy mu już te jajca urwało wrócił z szpitala i towarzyszki dowiedziały się że mu jajca urwało i że z nim było bezpiecznie więc zaczął pracować na dwa etaty -tłoczył powietrze do sztolni a w nocy zaspokajał ciekawość samotnych pań i żon pierwszych sekretarzy partii i Komsomołu.
Podczas takiego spotkania pierwszego stopnia jedna z pań ze zdziwieniem stwierdziła, że powinien być uznany za bohatera, i tak na zebraniu partyjnym postawiony wniosek przeszedł prawie w stu procentach.
Być takim socjalistycznym bohaterem to same przywileje, czyli dziesięć biletów za darmo na przeloty samolotem, wszystkie linie kolejowe za frii i jeszcze niezliczone sprawy.
Putin zlikwidował prawie wszystko, ale jeszcze funkcjonuje, że mogę za darmo korzystać z komunikacji w obrębie trzystu pięćdziesięciu kilometrów od miejsca zamieszkania.
Rano po śniadaniu słyszę to co Wieczysław jedziesz do mnie do Moskwy? Facet z nieba mi spadł więc nacieramy na pedały razem w strugach deszczu docieramy do Smoleńska, nudne miasto z jeszcze bardziej tragiczną historią gdzie mordowano naszych oficerów.
Nockę spędzamy w parku w centrum miasta, rano powódź. Namiot dosłownie w wodzie, ale do środka nic się nie wdarło więc zdaje egzamin na pięć. Odwiedziny u guru rosyjskich rowerzystów tak przynajmniej mi tłumaczył Griszka. Facet okazał się właścicielem sklepu z wydatnym brzuchem i ostatnio na rower wsiadł kilka lat temu jak uznano go za specjalistę od rowerów i do szczęścia więcej mu nie jest potrzebne, a tytuł guru zobowiązuje więc tyje by poważnie wyglądać słyszę.
Grisza mieszka 40 min od centrum Moskwy do której dojazd zapewnia mu „elektryczka” czyli pociąg podmiejski. Mieszka w bloku dwunastu piętrowym, na szóste piętro dostajemy się windą towarową z każdej strony kamera dla bezpieczeństwa słyszę.
Pokój z kuchnią, za to mieszkanie zapłacił kosmiczne pieniądze, bo kafelki i wyposażenie kuchni z Włoch czyli wszystkie urządzenia jakie w kuchni powinno się znaleźć były na wyposażeniu. To samo toaleta i wana prysznic made in Italia. W dużym pokoju wersalka i stara szafa, mnóstwo desek na balkonie i piecyk, pytam o piecyk więc dostałem odpowiedz że nigdy nie wiadomo co los może przynieść a to wyłączą kaloryfery a to i wojna może się wydarzyć więc on nie zmarznie. Wieczór spędzamy na oglądanie zdjęć z miejsca pracy Griszy, a więc metrowe grzyby i robactwo w rozmiarach nie pasujących do przyrody –ot takie eksperymenty przeprowadzali słyszę. Zostawiamy rowery i jazda do centrum Moskwy. Biletu nie kupuj słyszę będziesz „zajczykiem”. Do pociągu wsiadamy do przed ostatniego wagonu ścisk jak u nas w latach osiemdziesiątych gdzie najlepiej było wskoczyć do wc i zamknąć się od wewnątrz by dojechać w miarę komfortowych warunkach do celu. Kontroli idzie słyszymy i ta cała masa ludzka spokojnie idzie do następnego wagonu na najbliżej stacji wszyscy biegiem do ostatniego wagonu, i ta zabawa w ciuciubabkę kilka razy się powtórzyła więc i mnie udzielił się instynkt uciekiniera. Dworzec Leningradzki czysty, mnóstwo policji i tysiące pasażerów. Kilka budynków w stylu pałacu kultury w Warszawie szerokie ulice i ruch niesamowity.
Ogromna biblioteka imieniem Lenina przypomina bardziej grecką świątynię, a my udajemy się do nowo odbudowanej cerkwi. Gigant to mało – jestem ubrany w krótkie spodnie więc nie chcą mnie wpuścić do środka – bo mam podniecające kolana pomyślałem. Do świątyni wchodzą Rosjanki -mini spódniczki, że prawie im widać „mariolki” cycki wylewają się z biustonosza.
Te skromnie odziane Panny wchodzą bez problemu a ja w gaciach za kolana nie mogę wejść, podchodzę do ochrony i mówię: Przecież te święte postacie spoglądające z obrazów dostają wytrzeszczu oczu i powypadają z ram widząc taka podnietę – odpowiedzi nie dostałem więc wypożyczyłem chustę zakrywające wstydliwe męskie części ciała i oglądam kilka tysięcy obrazów w złotych ramach. Dziesiątki postaci uwięzionych w marmurach, jednym słowem cuda na kiju. Widać bogactwo w każdym calu i setki modlących się postaci.
Kremlowski park zielone trawniki drzewa przystrzyżone na jednakowy wzór.Upał, że pot litrami leje się po czole i plecach. Kilku turystów rozkłada się na trawie, od razu policja i zadyma bo jak to deptać trawniki. Z jednej strony czerwone mury Kremla a z drugiej fontanny i kraina bajek. Ludzie fotografują się z postaciami z bajek więc i ja ustawiam się w kolejce do chłopa co złowił złotą rybkę, też powiedziałem jedno życzenie – zobaczę co z tego wyniknie, ale wychodzi na to że rybka głucha. Grisza opowiada kawał o złotej rybce z serii erotycznej widać że bracia za wschodniej strony znają te same kawały co my.
Pomnik Żukowa marszałka Rosji otwiera wejście na plac czerwony. Ogromne rozczarowanie – wydawało mi się że to miejsce jest ogromne a tu nic takiego. Dosłownie jestem rozczarowany bo jest ogromna różnica między tym co widziałem w tv a tym co na własne oczko. Do mauzoleum Lenina nie wpuszczają bo Leninowi skórka odpada i przechodzi lifting. Pani policjantka by podkreślić jaką ważna personą jest warczy na turystów by nie podchodzili do łańcuchów odgradzających od miejsca pochówków ostatnich władców Kremla. Ogromna cerkiew kolorowa jak z ruskiej bajki to najpiękniejsze miejsce na całym placu.
Patrzę na ten czerwony Kreml a Griszka chwali się mną i mówi że jestem przyjacielem z Polski – ach Polacy chętnie znowu byście opanowali Kreml słyszę od jakiegoś obdydołka, odwracam się i odpowiadam – obiecuję ci że już nie będziemy zdobywać Kremla i że to my Polacy byliśmy jedyną nacją, która zdobyła to historyczne miejsce
Czas na marzenia czyli poszukania miejsca gdzie był pochowany Wysocki – poeta, piosenkarz – dla mnie to miejsce miało większe znaczenie niż cała Moskwa.
Ach Wołodia wzdychnąłem pod Pomnikiem cmentarnym kładąc biało czerwone goździki bo to najtańsza opcja. Połam w połowie bo zabiorą i sprzedadzą raz jeszcze słyszę. Ileż to emocji wywoływały wiersze i piosenki Wołodii a teraz na małym cmentarzu w otoczeniu piłkarzy, bokserów największych sław sportu Rosji jest pochowany. Raz jeszcze na Plac Czerwony jest już chłodniej więc przebierańcy ruszają za chlebem a to postacie carów po Stalinów dwóch, każdy z nich kasuje w twardej walucie. Zagaduję i robię fotkę za jeden uśmiech.
Wokół Moskwy dużo jezior więc robimy całodniowa wycieczkę po malowniczych okolicach, kąpiele i grzyby ot cały dzień. Po południu wizyta u przyjaciółki mojego gospodarza – ot taka bliska mówi Griszka czasami mi chłopka struga, mruga porozumiewawczo może i tobie wystruga, chcesz? zapytał. Dziewczyna tylko się uśmiechnie i znika w kuchni. Przyjaciółka – ona też w sztolniach eksperymentalnych pracowała. Pieśni rosyjskie, kilka drinków i Grisza chwyta za tyłek przyjaciółki ale ta nie była zainteresowana.
Przyjaciel pomaga kupić bilet na elektryczkę i jadę sześćdziesiąt kilometrów od centrum Moskwy pociągiem bo jak mówi mój przyjaciel Grisza ubiją cię na drodze z Moskwy jak nic.
W pociągu jedzie młody chłopak, ma mi pomóc wysiąść. Był żonaty dwa dni i właśnie jedzie z dokumentem w reku że wolny. Kobiety w Moskwie to tylko pieniądze a jak nie masz to od razu kochanek, ale rozwód to moja wina. Ja jej miliony obiecywałem, których nie miałem. Wyjście z pociągu bez pomocy prawie nie możliwe, wysokie schody i jeszcze z metr do ziemi.
A jak niepełnosprawni dają sobie rade z tymi schodami? przecież nie mają szans wejść do pociągu? jak kaleka to po h… ma jechać pociągiem usłyszałem odpowiedz CDN
2 komentarze