Rooibos, choć zdrowy i systematycznie zyskuje na popularności, wciąż jest mało znany. A szkoda – jest bowiem jednym z najlepszych możliwych substytutów herbaty, który oprócz wspaniałego smaku, cechuje się także bogactwem składników odżywczych. Dziś kilka faktów na jego temat.
Co ja z tego będę miał – właściwości
Najcenniejsze w rooibosie są składniki, które dzięki niemu możemy dostarczyć naszemu organizmowi, a o jakie trudno w innych produktach. Do tej gamy należą przede wszystkim przeciwutleniacze, odpowiadające za wzmocnienie układu odpornościowego i spowolnienie procesów starzenia się, oraz pierwiastki takie jak wapń, żelazo, magnez i miedź wspomagające regulację procesów trawiennych.
Napar z rooibosa dostarcza nam także wielu witamin (zwłaszcza wit. C) działa przeciwskurczowo, przeciwzapalnie oraz obniża poziom złego cholesterolu. Co ważne szczególnie dla rowerzystów – rooibos pomaga zapobiegać miażdżycy oraz ułatwia pracę układu krwionośnemu wpływając pozytywnie na przepuszczalność naczyń krwionośnych, czyniąc je bardziej elastycznymi. Spożywanie herbaty zapobiega zakrzepom krwi oraz zmniejsza szansę tworzenia się zwapnień w tętnicach.
Skąd właściwie bierze się rooibos?
Rooibos to krzew południowoafrykański, uprawiany na piaszczystych, stepowych glebach RPA. Roślina osiąga wysokość do 2 m, a jej liście przypominają kształtem sosnowe igiełki. To właśnie one są zbierane i cięte na odcinki o długości 1-3 mm, a swój brązowo-rdzawy kolor zyskują w procesie naturalnej fermentacji. Jego napar jest często błędnie nazywany czerwoną herbatą. W rzeczywistości czerwony krzew nie jest w żadnym stopniu spokrewniony z krzewem herbacianym.
Mamy susz – i co dalej?
Zalewamy susz rooibosa wrzącą wodą w proporcji 1 łyżeczka/kubek. Uzyskujemy gotowy napar po ok. 4-5 minutach, choć w jego przypadku nie obowiązują ścisłe herbaciane zasady – nieusunięcie suszu z naparu nie wpływa ani na jego smak ani na właściwości. Co więcej – rooibos nadaje się nawet do dwukrotnego parzenia! Igiełki po kilku minutach swobodnie opadają na dno kubka, nie ma więc potrzeby stosowania sitek do parzenia herbaty. Napar można słodzić (polecam miód zamiast cukru) oraz udekorować plasterkiem cytryny. Choć jeśli chcemy mieć 100% pewność że żadna drobinka nie przeszkodzi nam w delektowaniu się smakiem rooibosa, możemy zaopatrzyć się w gęste sitko.
A jak to smakuje?
Napar z rooibosa wyróżnia się swym delikatnym, lekko miodowym smakiem. Nie posiada garbników, co czyni go wolnym od cierpkiego posmaku spotykanego w herbatach czarnych i zielonych. Nie zawiera również kofeiny, można go więc pić w każdych ilościach, również przed snem. Z tego powodu jest polecany także jako zdrowy napój dla dzieci i osób wrażliwych na kofeinę.
Oczywiście oprócz ‘czystego’ rooibosa w handlu dostępnych jest także wiele mieszanek owocowo-ziołowych stworzonych na jego bazie – w wersjach m.in. z rozgrzewającym imbirem czy aromatycznymi malinami i różą. A jako że susz jest naprawdę lekki (co przekłada się na dość przystępną cenę), zamiast sięgać po torebkową namiastkę polecam znaleźć gdzieś w okolicy małą herbaciarnię i to w niej zacząć swą przygodę z rooibosem:)
Krzysztof Kolasiński – DSR Author Fan Klub
3 komentarze