W sobotę 24 kwietnia udało mi się w raz z grupą znajomych wyskoczyć na mały trening w Beskidy. Plan był bardzo prosty. Wcześnie rano wyjeżdżamy robimy szybki trening i wracamy. Udało się wyjechać bez większych poślizgów czasowych. Trening zaczęliśmy od podjazdu na Kubalonkę od strony zameczku. Swoją moc zademonstrował nam Piotr Wilk 🙂 Potem bocznymi drogami kierowaliśmy się w kierunku Koniakowa. Boczne drogi obfitujące w strome podjazdy mocno dawały nam w kość. W planie było zahaczenie o góry po czeskiej granicy, ale ze względów czasowych musieliśmy z tego zrezygnować. Więc powrót znów przez Kubalonkę tym razem od strony Istebnej. Tu mnie udało się odjechać i zdobyć górę jako pierwszy. Powrót był już spokojny. Trening uważam za bardzo udany.
Pierwszego maja odbył się mój pierwszy górski maraton w tym roku w Karpaczu. Trasa jak zwykle była bardzo wymagająca i dostarczała dużo zabawy. Ale zacznijmy od początku. Na starcie pojawiło się kilku dobrych zawodników. Po starcie rozpoczynał się asfaltowy podjazd do Karpacza Górnego. Miałem nadzieję, że ten kawałek pojedziemy dosyć spokojnie a ściganie zaczniemy na górze. Jednak moje nadzieje okazały się płonne. Szybkie tempo od startu niemal natychmiast podzieliło grupę. Wjechałem na szczyt w czołówce. Pierwszy zjazd i pierwsza kraksa (nie moja kogoś, kto jechał przede mną, aczkolwiek o wywrotkę nie było wcale trudno) Nasza grupka trochę się porwała. Na kolejnym podjeździe dochodzę prowadzącą dwójkę jednak Łukasz Pihulak (jak się później okazało zwycięzca) odskoczył i pojechał sam. Ja długo utrzymywałem się na drugiej pozycji. Pod koniec wyścigu trochę opadłem z sił i wyprzedziło mnie kilku zawodników. Całe zawody ukończyłem na 6 miejscu. Był to naprawdę dobry sprawdzian formy i umiejętności technicznych. Oby jak najwięcej takich wyścigów.
napisz coś od siebie