Zobacz zdjęcia i krótką relację z imprezy.
Ustroń
Niestety zawiódł jedyny element na który nie mieliśmy wpływu – pogoda. W Ustroniu od rana padało i dopiero popołudniem pojawiły się pierwsze przejaśnienia. Miejmy nadzieję, że na kolejnych imprezach aura dopisze.
Wszyscy uczestnicy zdecydowali się na wersję trasy MTB. Każdy wyruszający w trasę otrzymał mapkę z zaznaczoną trasą oraz certyfikat potwierdzający obecność. Dla uczestników wszystkich pięciu weekendów przygotowaliśmy drobne upominki.
W trakcie przejazdu rowerzystom towarzyszyli lokalni przewodnicy, świetnie znający okolicę. Wypuściliśmy 4 grupki. Niektórzy przyjechali tu z myślą o treningu przed startem i wtedy mogliśmy utrzymać wyższe tempo przejazdu. Inni potraktowali to typowo rekreacyjnie i wtedy jechaliśmy na luzie. Mamy nadzieję, że zadowoleni uczestnicy z Ustronia podzielą się swoją opinią z przyjaciółmi i przy sprzyjającej pogodzie w Szczyrku spotkamy się już w szerszym gronie.
Szczyrk
Tydzień po Ustroniu spotkaliśmy się w Szczyrku. Tym razem pogoda już dopisała. Startowaliśmy z samego centrum gdzie rozstawiony był namiot serwisowy. Stanowisko startowo-serwisowe przyciągnęło uwagę licznych kolarzy, wśród których trasa na Salmopol jest bardzo popularna. Tak więc podczas imprezy serwisant miał pełne ręce roboty. Po zorganizowaniu grup przewodnicy wyruszyli w trasę. Spóźnialscy musieli zadowolić się darmowymi mapkami z trasą. Podczas imprezy kolejny raz wszyscy uczestnicy zdecydowali się na wersję trasy MTB.
Wisła
Trzecia impreza odbyła się w Wiśle. Punkt startowy znajdował się na wiślańskim deptaku – w samym centrum kurortu. Za zaskoczenie na pewno można uznać fakt, że w Wiśle zdecydowana większość wybrała łatwiejszą trasę trekkingową. Cieszy nas, że popularność imprezy rośnie 🙂 Mamy nadzieję, że po właśnie takich udanych weekendach na kolejnych w Istebnej i Brennej uczestników będzie jeszcze więcej.
Co dalej?
Kolejna impreza już niebawem w Istebnej- zapraszamy wszystkich na 17 lipca! Po Istebnej znowu dwa tygodnie przerwy i ostatnia impreza cyklu w Brennej 7 sierpnia.
Byłeś na naszych weekendach rowerowych? Podziel się z nami Twoją opinią, jakie są Twoje sugestie? A jeśli masz zdjęcia prześlij je nam – opublikujemy je na blogu!
Dobry Weekend Rowerowy w Istebnej należał do wyjątkowych, przede wszystkim ze
względu na wyjątkowo ciekawą trasę, obfitującą w kręte single, szalone zjazdy i
zakręcone uphille. Śladem Gary’ego Fishera, po trasie maratonu MTB wytyczonej w roku
2006, podążyła jak do tej pory rekordowa liczba (nie policzyłem, będzie widać na pierwszych fotkach) kolarzy – amatorów kolarstwa
górskiego, których nie odstraszył ponad 30-sto stopniowy upał! Zaczęliśmy punktualnie
o godz. 11.00 z centrum Istebnej. Prawie jak profesjonalny peleton, bo chwilę później
asystowała nam nawet policja, a to za sprawą dopołudniowej „szychty” kolegi Marcin, też zapalonego
kolarza.
Pot lał się strumieniami po ciałach najwytrwalszych „górali” z okolic Istebnej i z
dalszych stron. Planowana 40-sto kilometrowa trasa wydłużyła się do ponad 50 km! A to
za sprawą miejscowych przewodników, którzy uparcie i z namaszczeniem chcieli
pokazać jak najwięcej ciekawych odcinków. A było co jechać: uphill pod Stecówkę i
Pietraszonkę, trawers Gańczorki, szalony zjazd z Tynioka, ściana płaczu przed i downhill
za Ochodzitą, szutrowy speed Czadeczką no i piekarnik na słowackiej łące, uff!
Odwiedziliśmy Trójstyk, miejsce styku trzech granic: polskiej, czeskiej i słowackiej, a
ostatni zjazd zaliczyliśmy z Kempy po stoku narciarskim, na czeskiej stronie. Zrobiło się
zatem całkiem międzynarodowo.
Nie do wiary ale najstarszy uczestnik naszej eskapady miał 73 lata!! Co prawda
samotnie pokonał trasę nieco krótszą, ale brawo dla pana Michała! Pełni podziwu
byliśmy dla liczącego 66 wiosen pana Jerzego, który uporczywie nie dawał za wygraną i
pomimo defektu pokonał całą trasę na równi z młodszymi! W nagrodę otrzymał
specjalną koszulkę Dobrych Sklepów Rowerowych, aby dzielnie promował ideę na wielu
trasach, które często pokonuje. Weekend będziemy wspominali długo, bo wysiłek opłacił
się podwójnie: nie zabrakło dobrej zabawy (bufet z kiełbasa toruńską w roli głównej), rywalizacji (sprinty), defektów (urwany
hak, zerwany łańcuch), skurczy, no i dziesiątek litrów wylanego potu!
2 komentarze