Nawiązując do naszego narodowego narzekania, muszę stwierdzić, że ostatnimi czasy pogoda nas nie rozpieszcza. Najpierw topniejący śnieg połączony z chlapą, a teraz temperatura niewiele powyżej zera z kałużami, potokami wody i opadami deszczu możliwymi w każdej chwili. Ze święcą szukać osoby, która uwielbiałaby trening w takich warunkach. Jeśli jednak zaopatrzymy się w odpowiednie błotniki to jazda niekoniecznie musi być dla nas taka straszna. Poniżej przedstawiam 3 zestawy błotników firmy SKS, które mam nadzieje zachęcą was do jazdy w niesprzyjającej aurze.
Zestaw 1: SKS Shockboard/ X-Tra-Dry
Przedni błotnik mocowany jest za pośrednictwem specjalnego adaptera, umieszczonego w trzonie widelca. Odkąd wkręciłem go tam kilka lat temu, tak dalej tam tkwi i w niczym kompletnie nie przeszkadza. W razie deszczowo-błotnej pogody zamontowanie Shockboarda zajmuje dosłownie 5 sekund, co więcej jego obecność w żaden sposób nie wpływa na pracę amortyzatora .
Tyle od strony technicznej. A jak sprawdza się on w praktyce? Podczas jazdy w wielkiej ulewie nie ochroni was tak jakbyście tego chcieli, ale wtedy sprawdziłby się tylko pełny błotnik jak opisane w tekstach poniżej lub całkowite zrezygnowanie z jazdy. Błotnik za to bezbłędnie poradzi sobie z błotem, kałużami i mokrym śniegiem. Na pewno przyda się przy obecnie panujących warunkach – w końcu nie każdy ma „zimówkę” w piwnicy lub garażu. Dzięki bardzo szybkiemu montażowi warto zabrać go też na maratony, gdzie pogoda może zmienić się na chwilę przed startem.
Tylni brat Shockboarda. Mocowany za pośrednictwem specjalnego zacisku taśmowego. Zamontowanie zajmuję również kilka sekund i można go dopasować do każdego rodzaju sztycy i roweru. Sam zacisk może sprawiać wrażenie mało pewnego, ale to tylko pozory. Mocna nylonowa taśma pokryta gumą, po odpowiednio silnymm zaśnięciu trzyma naprawdę pewnie, a dodatkowy przegub na imbus daje możliwość oddalenia lub przybliżenia samego błotnika w stosunku do opony. On sam wykonany jest z równie mocnego tworzywa jak jego przedni odpowiednik. Co do „deszczowo-błotnej” ochrony, spisuje się on znakomicie . Suchy tyłek i czyste plecy naprawdę podnoszą komfort jazdy – sprawdza się w każdych warunkach.
Jak błotniki sprawdzają się na wyścigach możecie się przekonać czytając relacje Bartka Janowskiego.
Podsumowanie:
Plusy:
+wykonanie
+łatwy montaż
+stosunek ceny do jakości
+bardzo dobre opinie użytkowników
Minusy:
-nie chronią idealnie w bardzo deszczowych warunkach
Zestaw 2: SKS ATB 60
Zestaw tych pełnym błotników mam okazję używać dopiero od kilku miesięcy. Zamontowałem go w mojej zimówce, która poza 2-3h treningami na szosie służy mi także podczas miejskich dojazdów w „nierowerowych strojach” gdzie zachowanie ich w czystości jest dla mnie sprawą kluczową. Sam montaż zajmuję trochę więcej czasu niż w przypadku zestawu ShockBoard/X-Tra-Dry i nie jesteśmy też w stanie łatwo zdemontować błotników w każdej chwili ,co jest sprawą oczywistą. Nie zaskoczę nikogo jeśli powiem, że zarówno w ramie jak i w widelcu potrzebne są odpowiednie otwory, żeby błotniki przymocować. W ramie nie ma z tym problemu (no chyba, że macie wyścigowego carbona), natomiast widelce amortyzowane teoretycznie nie są do takich błotników przystosowane. Napisałem teoretycznie, bo przy niewielkich zdolnościach domorosłego majsterkowicza można taki błotnik przymocować do korony dolnych lagów amortyzatora i zacisku przedniej piasty. Przechodząc do samego użytkowania to jeszcze raz powtórzę że błotniki idealnie chronią przed wodą. Nie leci nam nic na twarz, spodnie i co ważne na ochraniacze na buty co przy jeździe w „odwilżowe dni ” jest bardzo ważne. Pozostają nam też czyste plecy, wiec pranie kurtki co trening również nie będzie już koniecznością. Poza wyżej wymienionymi częściami garderoby błotniki chronią też nasz napęd przed zbytnim zmoczeniem i umazaniem błotno-solną mazią zalegającą na ulicy, co z pewnością przyczyni się do przedłużenia jego trwałości. Solidne zamocowanie i trwały materiał sprawia, że nie klekoczą one przy jeździe po większych dziurach, co na pewno ucieszy osoby, które będą chciały wybrać się z takim zestawem w teren.
Podsumowanie:
Plusy:
+niska cena
+porządne wykonanie
+całkowita ochrona przed wodą i błotem
Minusy:
-dłuższy i nie zawsze możliwy montaż
Zestaw 3: SKS Race Blade
Błotniki w kolarzówce? Ktoś mógłbym powiedzieć, że zwariowałem, ale przypomnijcie sobie ile razy złapał was deszcz wczesną wiosną lub późna jesienią, a zalegające błoto pośniegowe nie pozwalało wyjść na zimowy trening. Wielu na pewno ucieszy fakt, że błotniki bardzo łatwo zamontować i zdemontować, więc nikt nie będzie musiał „oszpecać” swojego wyścigowo-treningowego roweru zbyt długo. Jest to oczywiście tylko żart, bo wierzcie mi, że błotniki są naprawdę porządnie wykonane i myślę, że żaden rower nie będzie wyglądał z nimi źle. Profilem niewiele różnią się od zestawu opisanego powyżej, więc możemy mieć pewność, że w 100% ochronią nie tylko nas, ale także naszych towarzyszy jazdy o czym mogłem nie raz się przekonać jadąc za Pawłem Wiendlochą. Tak jak w przypadku SKS ATB 60 ochronią również nasz napęd, który w rowerze szosowym nie należy niestety do najtańszych.
Podsumowanie:
Plusy:
-łatwy montaż
-stylowe i dokładne wykonanie
-całkowita ochrona
Minusy:
-cena (jednak biorąc pod uwagę małą dostępność tego typu artykułów i dużą funkcjonalność jest ona do przeżycia)
2 komentarze