Zna to doskonale każdy z nas: praca, rodzina, obowiązki. Wszystkiego nagromadza się czasem tyle, że cierpi na tym głównie nasz sen. Jak trenować, kiedy zamiast myśleć o rowerze chętniej położylibyśmy się do łóżka? Dziś kilka porad:)
O wpływie odpowiedniej ilości godzin spędzonych w łóżku na formę na rowerze miałem okazję pisać już kilka miesięcy temu. Podczas snu organizm otrzymuje nie tylko odpowiednią dawkę odpoczynku, ale także uwalniany jest hormon wzrostu, który działa naprawczo na zmęczony ciężkimi treningami układ szkieletowo-mięśniowy. To właśnie dlatego odpowiednia ilość godzin spędzona w łóżku jest tak ważna i jej zaniedbywanie może się wcześniej lub później skończyć bardzo źle.
Krótki sen – krótki trening
Zasada jest stosunkowo prosta. Jeśli jest się wypoczętym i wyspanym trening powinno się przeprowadzać normalnie według z góry założonego planu . Dotyczy to zarówno ciężkiej sesji interwałów, jak i długiej jazdy budującej naszą wytrzymałość. Jeśli nasze samopoczucie nie jest idealne, warto odpuścić i wybrać się na przejażdżkę regeneracyjną. Luźne kręcenie przez 1-2h na bardzo miękkim przełożeniu dobrze nam zrobi i pozwoli dużo szybciej dojść do siebie. W sytuacji, gdy czujemy się naprawdę zmęczeni, najlepiej całkowicie odpuścić trening i udać się na małą drzemkę, aby nadrobić zarwane w nocy godziny. Pozwoli, ona na odzyskanie świeżości, a także odpowiednią regenerację przed kolejnymi sesjami treningowymi.
Nic tak nie wpływa na naszą formę jak odpowiednia ilość snu, dlatego warto pamiętać, że gdy ciało domaga się odpoczynku należy mu go dostarczyć, a nie aplikować kolejną serię obciążających ćwiczeń. Niektórych procesów nie da się niestety oszukać, ani przyśpieszyć, dlatego najlepiej kierować się zasadą – „nie śpisz – nie trenujesz”.
Praca na dyżury i zmiany
Praca 8h na rano, dla wielu z nas pozostaje jedynie mrzonką. Nie raz trzeba zostać dużo dłużej, przychodzić na zmiany lub pracować na 12h dyżury. Jak wtedy pogodzić trening i pracę, a nie wspominając już o innych obowiązkach. Jest na szczęście na to kilka rad:
• trening poranny – gdy pracę zaczynamy na późniejszą godzinę lub zmianę warto rozważyć wybranie się na poranny trening. Mimo, że jesteśmy wtedy wypoczęci i chętni do jazdy, obciążenia warto aplikować sobie ze sporą rozwagą. Każdy trening wiążę się bowiem z koniecznością późniejszej regeneracji, co w perspektywie pracy tego samego dnia może do końca nie być takie łatwe. Dlatego, gdy wiemy, że dzień będzie długi i ciężki, zalecana jest luźna przejażdżka lub trening budujący wytrzymałość tlenową. Interwały lepiej zostawić sobie na dni wolne lub takie, kiedy wiadomo będzie, że po ich przeprowadzeniu możliwy będzie odpowiedni odpoczynek (nawet podczas pracy).
• trening wieczorny – długi i męczący dzień w pracy? Nic prostszego, wieczorna przejażdżka lub lekki spinning na trenażerze pomogą w rozluźnieniu. Jeśli kolejny dzień zapowiada się w miarę luźno, a sił mamy jeszcze sporo warto dorzucić kilka interwałów, ale bez zbędnej przesady. Zbyt duże wyeksploatowanie organizmu jednego dnia, może przynieść nam więcej złego niż dobrego.
• dzień wolny – praca na dyżury i w systemie zmianowym powoduje, ze pojawiają się w harmonogramie dni wolne, które warto odpowiednio wykorzystać. Długie dni w pracy zakończyć warto luźną, nawet 1h przejażdżką, aby przygotować odpowiednio organizm do cięższych treningów. Kiedy kolejny dzień mamy wolny przede wszystkim warto poprzedzić go odpowiednią dawką snu. Umożliwi to odpowiednie przygotowanie do ciężkich sesji interwałowych lub długich jazd budujących wytrzymałość.
napisz coś od siebie