Niedawno do testów otrzymałem tegoroczną nowość marki Cateye model HL-EL540. W związku z tym, że nie jestem miłośnikiem jazdy w pomieszczeniach prawie wszystkie treningi zimowe wykonuje na zewnątrz. W ciągu tygodnia treningi wchodzą w grę tylko po pracy, a więc po zmroku. Niezbędnymi akcesoriami przy takich treningach jest odpowiednie oświetlenie. Na tył nie ma specjalnego dylematu, wystarczy założyć migającą lampę pozycyjną za trzydzieści parę złotych i mamy temat z głowy.
Z przodu jednak potrzebna jest lampa, która pozwoli nam bezpiecznie trenować w odpowiednim stopniu oświetlając drogę, po której się poruszamy. Znając firmę Cateye spodziewałem się dobrego produktu, ale praktyka nawet mnie pozytywnie zaskoczyła. Ale od początku. Lampa zasilana jest 4 bateriami AA, które otrzymujemy w komplecie. Żeby dostać się do środka należy przekręcić nakrętkę znajdującą się na tyle obudowy. Po jej zdjęciu z obudowy wysuwa się wnętrze i możemy włożyć baterie lub akumulatorki. Dla osób chcących używać akumulatorków producent przewidział gniazdo, do którego możemy podłączyć ładowarkę. Radiator znajdujący się na wierzchu wnętrza lampy pozwala snuć pewne domysły o jej mocy. Według producenta jej jasność to 4000 kandeli, czyli sporo. W lampie zastosowano system ROL, który, w dużym skrócie, ma zapewnić odpowiednie skupienie emitowanego światła. Lampę do kierownicy montujemy za pomocą uchwytu FlexTight, który przyjmie każdą średnicę kierownicy. Uchwyt pozwala także na pewną regulację ustawienia lampy w poziomie, dzięki czemu jesteśmy w stanie idealnie ukierunkować strumień światła. Uchwyt nie wymaga żadnych narzędzi.
Tyle suchych faktów, ale przecież najważniejszy jest praktyczny test.
Moje wrażenia od pierwszych kilometrów były bardzo pozytywne. Lampa posiada 3 tryby świecenia – pełny, ekonomiczny i pulsujący. Po kilkuset metrach i wypróbowaniu możliwości lampy doszedłem do wniosku, że do jazdy po asfalcie wystarcza w zupełności tryb ekonomiczny. W tym trybie lampa emituje szeroki i mocny strumień światła wystarczający nawet przy mokrym asfalcie. W tym trybie nowy produkt Cateye’a jest mocniejszy od mojej obecnej lampki, która do tej pory wydawała mi się wystarczająca w każdych warunkach, jak i od starszych modeli Cateye znajomych włączonych na pełną moc. Kolega porównał jej moc do reflektora skutera;). Przy pełnej mocy jest tylko lepiej, ale jako świadomy ekologicznie kolarz używałem w większości trybu ekonomicznego i nigdy nie brakowało mi światła. Warto nadmienić, że system ROL bardzo dobrze się sprawdza. Emitowany strumień światła jest równomierny o kształcie trapezu, co pozwala na oświetlenie szerokiego pasa drogi wraz z poboczem. Nie ma tutaj mowy o jednym bardzo jasnym punkcie i „ciemności” dookoła. Ponieważ dodatkowo wożę lampę pozycyjną trybu pulsującego nie wykorzystywałem, ale jeśli ktoś go chce używać na pewno będzie zadowolony.
Pod koniec pierwszego treningu zacząłem się zastanawiać ile energii kosztuje tak dobre oświetlenie i czy na kolejnym treningu w połowie drogi lampa nie zgaśnie. Mimo zapewnień producenta, że baterie w trybie ekonomicznym starczają na 15 godzin zabrałem dla bezpieczeństwa zapasowe akumulatorki. Na szczęście lampa świeciła i świeci dalej mimo ponad 7 godzin na jednym pakiecie baterii, co dla mnie jest bardzo dobrym wynikiem przy tak dużej emitowanej ilości światła.
Podsumowując, tę bardzo optymistyczną recenzję, nie można nie wspomnieć o cenie. Cateye HL-EL540 kosztuje 245,00 zł, co nie jest małą kwotą za lampę rowerową i wiele lamp na rynku znajdziemy w niższych cenach. Pytanie tylko czy jeśli ambitnie trenujemy jest sens oszczędzać na tak ważnym aspekcie wyposażenia, jakim jest oświetlenie. W mojej opinii prezentowana lampa warta jest swojej ceny gdyż otrzymujemy produkt, dzięki któremu możemy wieczorami trenować prawie jak w dzień i przy tym nie musimy się martwić czy wystarczy nam baterii na 3 godzinny trening.
3 komentarze