Cateye Stealth 10 – [TEST]

Liczniki marki Cateye od wielu lat mają już wyrobioną pozycję na rynku. W tym roku oferta producenta z kraju kwitnącej wiśni uległa poszerzeniu o urządzenia z modułem GPS, dzięki czemu i na tym segmencie rynku pojawi się nowy i mocny gracz. Przez pewien czas miałem okazję testować niższy model z rodziny Stealth, więc dziś kilka słów w tym temacie!

Próby z modułem GPS prowadzone były już przez Cateye`a przy okazji kamerki Inou. Wprawdzie koncepcja całego urządzenia okazała się doskonałym pomysłem, to jakość nagrywanych filmów i zdjęć w erze HD była w pewnym sensie nie trafiona.  Nie zmienia to jednak faktu, ze sam GPS działał bez problemu, a przeglądanie zdjęć i filmów połączonych z mapami oraz przebiegiem jazdy dostarczała nie lada frajdy.

W tym sezonie pojawią się 2 całkowicie nowe liczniki z rodziny Stealth – 10 i 50. Wyższy w hierarchii dedykowany jest w szczególności fanom ambitniejszej jazdy i bardziej profesjonalnych treningów. Poza modułem GPS wyposażony został także w transmisję ANT+ dzięki czemu bez problemu odbierać możemy dane przesyłane z mierników mocy, pasków do pomiaru tętna czy czujników kadencji i prędkości. Żeby nie było, że to tylko czcze gadanie, to warto wspomnieć, że od tego sezonu japońskie komputerki będą służyły teamowi Jelly Belly w ich codziennych treningach.

Licznik Stealth 10, to z kolei zabawka dedykowana dla minimalistów. Jeśli zbędne są nam informacje takie jak kadencja, tętno czy moc, a komputerka na kierownicy używamy tylko do odczytania prostych danych takich jak prędkość, godzina, dystans lub czas, to powinniśmy skłonić się bardziej w jego stronę. Moduł GPS pozwoli na późniejsze prześledzenie każdej wyprawy, przygody czy krótkiej wycieczki.  Brzmi zachęcająco prawda?

Elegancko wykonane pudełko, kryje tak prawdę niewiele. Znajdziemy w nim komputerek , mocowanie FlexTight i adapter służący jednocześnie do ładowania i zgrywania danych. Wprawdzie w testowanym modelu instrukcja była jedynie w języku angielskim i japońskim, to biorąc pod uwagę że było na niej więcej obrazków niż tekstu, to jej czytanie okazało się zbędne.  Wszystkie funkcje wytłumaczone zostały w bardzo klarowny sposób,, co dla użytkowników elektroniki z mrugającym kotkiem i tak okaże się zbędne bo obsługa Stealth 10 jest po prostu bajecznie prosta.

Zaczynamy od zamocowania uchwytu. Może zrobić to zarówno na mostku, jak i kierownicy. Mocowanie FlexTight bardzo łatwo dopasować do każdej kierownicy lub mostka, więc całość zajmuje dosłownie chwilkę. Warto wspomnieć, że niedawno pojawiła się także specjalna przystawka BarFly z mocowaniem kompatybilnym z większością liczników Cateye. Umożliwia ona na zamocowanie licznika bezpośrednio przed samym mostkiem, co docenią w szczególności fani jazdy na szosie i „czystego kokpitu”.  Widać amerykański producent dostrzegł w sprzęcie spory potencjał;)

Gdy mocowanie jest już na swoim miejscu, to pora na pierwsze odpalenie licznika. Podstawowe ustawienia ograniczają się do wybrania formatu wyświetlania godziny, daty, jednostek, a także  dokładności zapisu danych. Dodatkowo konieczne jest także ustawienie strefy czasowej, dzięki której komputerek będzie automatycznie aktualizował aktualną godzinę – naprawdę wygodne rozwiązanie. Istnieje także możliwość ustawienia godziny podświetlania, a także godziny, o której licznik będzie się automatycznie wyłączał.

Zanim zaczniemy jazdę warto naładować nasz sprzęt. Według producenta, pełna bateria wystarcza na około 10h pełnej pracy i zapisu danych, co przełożyć można na 1 epicką wyprawę, 2 weekendowe wycieczki lub 5 umiarkowanych treningów w tygodniu. Naładowanie 400 mAh baterii do pełna zajmuje prawie 8h. Z jednej strony to długo, ale z drugiej w przypadku urządzeń takich jak Garmin, czas ten jest bardzo zbliżony. Po podłączeniu do komputera, nasz system automatycznie rozpocznie ładowanie. O zgrywaniu danych za chwilę!

Bateria pełna, tak więc w drogę! Niestety tu mały problem bo musimy włączyć licznik. Przycisk znajduje się z drugiej strony – małe utrudnienie, ale nie rzecz niemożliwa.  W tym miejscu mała rada – urządzenie najlepiej włączyć zanim będziemy już w siodełku. Załadowanie satelitów (informuje nas o tym mrugająca ikonka) trwa wprawdzie chwilkę, jednak zanim wszystko zacznie działać możemy być już kilkaset metrów od domu. Warto zaznaczyć że złapanie satelitów, gdy jesteśmy w ruchu, trwa z reguły dużo dłużej niż podczas postoju – sprawdzone na własnej skórze!

Jak, to mawia „Hajer” z naszego bloga – Jadymy! Na ekranie mamy 3 okienka:
– aktualnej prędkości z automatycznym porównaniem do prędkości średniej (strzałeczka)
– aktualnego czasu, czyli nic innego jak godzina
– multi – na którym do wyboru mamy kilka opcji, które przedstawione zostały na filmiku powyżej.

Licznik posiada autostart/autostop, więc w zasadzie w trakcie jazdy możemy bawić się jedynie w przełączanie parametrów przedstawionych powyżej. Jeden przycisk znaczenie ułatwia całą sprawę, więc w pełni możemy skupić się na jeździe…… Gdy już nasza 10h wycieczka dobiegnie końca i wróciliśmy do domu to pora na zgrywanie danych. Zanim jednak  podłączymy Stealtha do komputera to mała uwaga. Dane trafić mogą do pamięci licznika na 2 sposoby: jeśli po jeździe wyzerujemy licznik lub jeśli zostawimy go na czas (który można ustawić) i plik sam wpadnie do pamięci. Gdy tego nie zrobimy, to nie będzie możliwości, aby zgrać ostatni zapis.

Załóżmy, że siedzimy już z kubkiem herbaty przed komputerem i chcemy oglądnąć naszą trasę. Co teraz? W pierwszej kolejności musimy zgrać  i zainstalować program Cateye Sync, który w interfejsie posiada także wbudowaną wtyczkę ze sterownikami do komputerka. Umożliwia ona nie tylko wykrycie Stealtha, ale także wgranie danych na stronę internetową….. no bo po co trzymać to wszystko na dysku? Teraz pójdzie już w miarę szybko bo komendy są bardzo proste i przejrzyste.  Po wgraniu nasz plik trafi, do bazy innych naszych wyjazdów, które możemy dowolnie przeglądać i udostępniać innym użytkownikom. Wszystko widoczne na filmiku poniżej!

Czas na małe podsumowanie. Do kogo skierowany jest nowy licznik Cateye Stealth 10? Odpowiedź nasuwa się wraz z nazwą – „Adventure”, czyli dla wszystkich, dla których przygoda jest chlebem powszednim. Jeśli lubicie spędzać miło czas na szlaku , w lesie lub pobliskim parku, a potem skrupulatnie przeglądać przejechaną trasę, to jest to urządzenie w sam raz dla Was. Jeśli jednak ważna jest dla Was większa ilość informacji, trenujecie regularnie i macie ambitne cele to warto rozważyć poszerzony model Stealth 50!

Może Ci się też spodobać

Przed opublikowaniem komentarza prosimy o zapoznanie się z informacją o przetwarzaniu danych osobowych dostępną tutaj.

napisz coś od siebie

Dodaj komentarz.

Przed przesłaniem formularza prosimy o zapoznanie się z informacją o przetwarzaniu danych osobowych dostępną tutaj