Od kilku miesięcy powstaje ilustrowana publikacja dotycząca kultury rowerowej w Zielonej Górze. O projekcie jest coraz głośniej, zaangażowanych jest coraz więcej osób. Inicjatywa rozrasta się, wychodząc poza ramy miasta i poza obszar publikacji. ZG-bike Project wylądował właśnie na portalu polakpotrafi.pl. Co dalej?
Początkowo miał być bogato ilustrowany album, opisujący temat nie tylko słowami, ale przede wszystkim za pomocą obrazów – ilustracji i zdjęć. Estetycznie wyróżniający się wśród innych tego typu publikacji, a zarazem rzetelnie wprowadzający w zagadnienia związane z kulturą cyklistów. Potem pojawił się pomysł na warsztaty rowerowo-projektowe, które realizowane będą jesienią w zielonogórskiej Fundacji Salony, przy współpracy z ciekawymi partnerami. Sam projekt, choć wciąż w trakcie realizacji, zdążył już zaistnieć w mediach i zyskać niemałe grono odbiorców.
START
Uwielbiam patrzeć na to, jak rozwija się rowerowy świat. Cieszę się z tego, jak jeżdżą przyjaciele, kumple, znajomi; osoby bardzo bliskie i dalsze też. Obok rowerów szczególnie bliskie są mi ilustracja oraz grafika projektowa, z którymi mam do czynienia na co dzień. Postanowiłam więc połączyć obie pasje i pod koniec grudnia zeszłego roku rozpoczęłam tworzenie rowerowej publikacji dotyczącej kultury rowerowej w moim mieście – Zielonej Górze. Co jakiś czas siadam nad kartkami, maluję, spisuję, szkicuję i mażę – i nie jestem w tym sama. Początkowo zaangażowałam znajomych, którzy kochają jazdę na jednośladach. Zalążek projektu zaistniał w sieci, potem – w mediach. Projekt wylądował. Potem zaczęły dołączać kolejni rowerowi pasjonaci. Wywiązały się dyskusje, sporo osób odkopało cenny kawałek swej rowerowej historii by móc podzielić się nią z innymi.
O KIM I DLA KOGO?
Do współtworzenia albumu staram się zachęcić nie tylko osoby, dla których jazda to doznaniowe ekstremum, sportowa dyscyplina czy niezastąpiona pasja. Najbardziej uniwersalną miarą wartości nie jest współczynnik adrenaliny we krwi. Miarą jest współczynnik uśmiechu. Tego, który pojawia się na twarzy cyklisty w momencie gdy chwyta za kierownicę i rusza do przodu.
Czasem trudno o uśmiech na bardzo prowizorycznie wykonanej ścieżce rowerowej. Trudno o niego gdy drepczący przez jej środek przechodzień z (w najlepszym wypadku) popłochem i zaskoczeniem reaguje na dzwonek. I nierzadko trudno się też uśmiechać stając twarzą w twarz z polskim prawem, które również bywa nieprzychylne cyklistom. Tym bardziej warto pokazywać jak wielu jednak CHCE cieszyć się swobodną jazdą na rowerze. I ilu z nich wciąż uśmiecha się mimo wszystko.
Chcę, za pomocą obrazów i słów, opowiedzieć o tych, którzy na rowerach szaleją – skaczą, zjeżdżają, wykonują ewolucje. Freeride’owcach, zwolennikach dirt jumpingu, osobach jeżdżących na ostrych kołach, kręcących się we flatlandowym wirze i o pokonujących terenowe przeszkody trialowcach. O tych, dla których rower to styl, design, zabawa formą. Tych, którzy stalowe ramy w swych warsztatach zamieniają w prawdziwe skarby, własnoręcznie tworząc kosmiczne jednośladowe wehikuły. I wreszcie – o tych, którzy po prostu jeżdżą na co dzień, bo to lubią. Ludzi w różnym wieku, różnego pochodzenia i z rozmaitym doświadczeniem. Słowem – wiele oblicz rowerowego świata, który jest nieodzowną częścią Świata przez duże „Ś”.
Oprócz tego – nie zabraknie zapewne kilku praktycznych „detali”, takich jak słowniczek i obrazkowy opis podstawowych części rowerowych oraz części „nostalgicznej”, ze wskazaniem na kawałek lokalnej rowerowej historii.
Fragment opisu z autorskiego bloga „Zaczarowana Walizka”
DLACZEGO ZIELONA GÓRA?
Istnieją miasta z bardziej rozbudowaną infrastrukturą rowerową, na których kultura cyklistów miała szanse mocniej zaznaczyć swój ślad – o nich piszą inni. Tymczasem gdzieś na peryferiach winnego grodu grupa młodych chłopaków wkłada całe serce i siły by za pomocą łopat wykopać nowe tory hopkowe. Inna – śmiga z górek w lokalnym lesie. Kolejna trenuje na skateparku lub na ulicy, kołami zapisując swój ślad w miejskim krajobrazie. Barwny kolarski team pokonuje lubuskie szosy, a cyklistki na holenderkach z gracją przemierzają deptak. Raz w miesiącu wszyscy oni łączą się w jedną zwartą grupę podczas masy krytycznej. Rowerowy światek tętni życiem, korzystając z potencjału, który tkwi w lubuskim krajobrazie, choć w kwestii rowerów tak wiele tu jeszcze do zrobienia.
Z RAMĄ POZA RAMY
To właśnie na ramie ze stali czy z karbonu przekracza się ramy takie jak status, wiek czy płeć. Przekracza się granice miast. I ja chcę wyjść poza miejskie granice i ramy za pomocą swojej publikacji. Choć opowiadam o kulturze dwóch kółek w wydaniu zielonogórskim, sama publikacja ma mieć charakter bardziej uniwersalny, być atrakcyjna również dla osób niezwiązanych z miastem. Główna misja: zarażanie. Rowerami, ilustracją, byciem wiecznie młodym, bez względu na metrykę. Życiem na dwóch kołach – z pasją.
WSPARCIE PROJEKTU – CROWDFUDING
Prace nad projektem obejmują nie tylko ilustrowanie, pisanie, rozmowy z ludźmi i poznawanie ich historii. To również – nierzadko żmudne – poszukiwanie dróg wsparcia, umożliwiających realizację projektu, by za kilka miesięcy mógł trafić w ręce odbiorców w postaci pachnącej świeżym drukiem książki. Jedną z takich „otwartych bram” są portale crowdfundingowe czyli takie, na których społeczności finansują projekt, wspólnymi siłami doprowadzając do wcielenia go w życie. To osoba wpłacająca decyduje, ile przeznacza na projekt – czy będzie to złotówka, czy tysiąc złotówek. ZG-bike project znalazł się właśnie na portalu polakpotrafi.pl, za pośrednictwem którego można wspomóc projekt.
Jeżeli jesteś w stanie pomóc, jeżeli uważasz, że warto – wsparcie mile widziane. Dla wspomagających przewidziane są bonusy. Więcej szczegółów pod adresem http://polakpotrafi.pl/projekt/zg-bike-project.
Już teraz dziękuję tym, którzy współtworzą projekt i przyczyniają się do tego, że wehikuł rusza do przodu.
Magdalena Kościańska
Wszystkie prace zawarte w tekście są fragmentami publikacji ZG-bike Project.
Ilustracje: Magdalena Kościańska. Zdjęcia: Adam Brożek, Rafał Głód (na rowerach: Tomasz Grabowski, Adam Brożek)
1 komentarz
Interesujące jak wiele można powiedzieć na ten temat. Myślałem, że nie dotrwam do końca, ale wywód jest odpowiednio poprowadzony i przyjemnie i szybko się to czyta. Czekam na więcej wpisów, które mają podobną wartość 🙂