JADYMY Spoglądam na hutę i od razu wróciły wspomnienia z dzieciństwa, tato często zapominał śniadania więc biegiem przez płot w kierunku rozpalonych pieców. Tato cały umorusany w srebrnej kurtce spuszczający surówkę z pieca, wyglądał jak by tańczył między iskrami spadającymi na ziemię, odbijały się by za chwilkę wybuchnąć z zdwojoną siłą, sztuczne ognie codziennie. Ołowiane żołnierzyki wytapiali w wolnych chwilach, więc miałem w domu armie. Z bratem prowadziliśmy bitwy i nie ważne, że w bitwie brały udział rycerze z średniowiecza na koniu obok Indianina, obok dzielna postać żołnierza armii Andersa. Bitwy były krwawe bo często lądowały pięści na naszych nosach, rozjemcą była nasza siostra widząc nasze zmagania zanosiła się płaczem, a bywało tak że mokra szmatka mamy zmywającej naczynia studziła wojenne zapały.
Huty dawno nie ma a zapach surówki zostanie do końca życia. Oglądam się za siebie w dole żółty dym i kosmiczny widok, wypalony trawnik i szaro po Horyzont, pracujący przy malowaniu barierek ostrzegają mnie przed piciem wody z strumieni i jeziorek, panie wszystko zatrute tylko rtęć i cała tablica Mendelejewa w wodzie. Wracam do miasta po wodę bo do Murmańska miała być woda skażona.
Kolejny moloch to Zapolrny nowoczesne blokowiska jak wiele takich u nas, działa kino teatr, izba wytrzeźwień wyrabia normę zysku trzysta procent, śmieje się jeden z napotkanych górników Nowoczesne budynki kopalń, które maja po kilka kilometrów w głąb ziemi, oraz wszędobylskie nowe modele mercedesów i audi mówią o zamożności mieszkańców. Ludzie małomówni jak Finowie trudno z nich coś wyciągnąć, jedynie czego dowiedziałem to to że zarabiają kilka tysięcy euro miesięcznie i że maja najgłębszy odwiert na ziemi, kilkanaście kilometrów w głąb ziemi a jeszcze maja wiercić dalej, tylko żeby mi świder okna nie wybił żartuje.Mijam po drodze kilka kopalń niklu, pod taka jedną podjechałem, cisza i tylko wiatr hula między budynkami, co mieli wydrzeć ziemi to wydarli reszta zostawiona samopas. Zaglądam w zakamarki kopalni i tylko dziura w ziemi z wszystkimi windami linami, nie ryzykuję bo gdyby coś spadło, urwało nikt by mnie tu nie znalazł.
Robię zakupu na drogę i słyszę, że do Murmańska nikogo nie spotkam.
Za matuszku Rasiju, słyszę chóralny głos. Obok śmiga czołg, a to wóz bojowy przecina drogę, miało nikogo nie być a tu nazwy M-13, M-7 i tym podobne. Szok, tysiące wozów bojowych, czołgów innych pojazdów ciągnące się kilometrami jednostki wojskowe. Nie mam odwagi robić zdjęć wiem jedno z nimi nie ma żartów jeszcze za szpiega wezmą, kiwam wojsku wesoło, czasami zatrzymują i częstują papierosami, klepią po ramieniu.
Docieram do Sputnika – taki napis jedynej miejscowości na tej trasie która ma nazwę. Mam pietra rozbić namiot w krzakach by nie skończyć pod gąsienicami czołgu, albo innego ustrojstwa ważącego kilkanaście ton.
Osiedle otoczone dwu metrowym murem uwieńczony drutem kolczastym, pukam do bramy pytając czy mogę rozbić namiot, dyżurny żołnierz dzwoni i po chwili stoi oficer i zaprasza do środka. Nocleg mam w świetlicy a i kolacja z oficerami.
Próbuję dowiedzieć się jakie mają zadanie, dostaję odpowiedz że ochraniają granicę z Finlandią i Norwegią. Toasty rozluzniły atmosferę więc pytam o tą potężną armię. Ojczyzny bronić nada, ale wy wierzycie że Finowie na was napadną, oni bogaci domy po dwa samochody i co mieli by po wasze zatrute wody i rozkopane kopalnie ręce wyciągnąć.
No ale my nic innego oprócz wojaczki nie potrafimy, proponuje rozebrać płoty, mury wybudować drogi hotele i turystów zaprosić, a po co by tu turysta chciał przyjechać, no tak dobre pytanie.
Most i betonowe klocki czyli budynki podobne już widziałem w Zapolarnym, szaro ponuro deszczyk pokropuje. Widzę, że nad fiordem pali się ognisko wiec pomyślałem, może Cyganie albo Rosjanie ognisko palą kiełbaski się smażą. Kulam się pod górę między blokami co rusz ktoś na mnie spogląda wszyscy wyglądają jak zjawy boję się, naczytałem się o Rosji że strach się bać a tu zakapior za zakapiorem. Nocą wszystkie koty jednakie. Rozczarowanie, to nie ognisko a wieczny ogień za tych co zginęli w obronie ojczyzny. Spoglądam w górę a tam ogromny pomnik Rosyjskiego żołnierza z pepeszą, no to ochronę już mam, ale czy wypada w takim miejscu stawiać namiot.Ogromny cmentarz upamiętniający poległych w walce o Murmańsk. Dziesiątki, tysiące grobów i czasami napotykam nazwisko młodego żołnierza, który oddał życie za ojczyznę, ale większość leży anonimowo. Napotykam jeszcze kilka mniejszych miejsc pamięci przy drodze. Zakaz fotografowanie, zakaz skrętu w prawo w lewo, a to wojskowe a to nie wolno Murmańsk wita mnie chłodem, jest prawie noc szukam miejsca na noclegu.
Posadzka cała w marmurach na środku płyta z żelaza z której bucha wieczny ogień, tylko jedna pani bacznie mi się przygląda więc co mi tam rozkładam namiot, ciężko mi idzie bo wiatr zrywa co rusz powlokę namiotu, kiedy już ustawiłem i sakwy zdjąłem z roweru by obciążyć namiot zauważyłem że zebrała się już spora grupa ludzi a co rusz nowy samochód podjechał. Jeden z gapiów nie wytrzymał podszedł do mnie i mówi; czy wiesz kto to jest? nie zgodnie z prawdą odpowiadam, ot Aliosza nasz bohater, pokiwałem głową ze zrozumieniem. Co tu robisz, nie wiedziałem co powiedzieć więc pokazuję palcem na ponurą twarz Alioszy –jego przyjechałem ochraniać, mój rozmówca parsknął ze złości i mówi; kto by chciał Alioszę podpiz…. to ja mu w mordę i w zęby, w zęby i w mordę, napina się dodaje kto by go chciał ukraść – to kilkaset ton betonu i stali. Przyjechała Policja, telewizja i pomyślałem no Hajer to się źle skończy.
CDN
DOBRYCH SKLEPÓW ROWEROWYCH W 2014 HAJER WAM ŻYCZY
5 komentarzy