Potrenowane. Dzisiaj mogę napisać że na prawdę zrobiłem dobry trening. W sobotę przeważnie do trenowania jest trochę więcej chętnych (w tygodniu o 7 rano aż tak wielu ich nie ma). Wspólnie z kolegami przełajowcami umówiliśmy się na wspólną jazdę. W okolicy mam kilka tras, ta najbliżej domu jest najtrudniejsza, ale mimo to zaczęliśmy od niej. Pierwsze kółko zapoznawcze, potem równo i mocno. Podczas wyścigu nie ma czasu aby uczyć się techniki, wykorzystuje się to czego się nauczyło na treningach, dlatego uważam że bardzo ważne jest aby na treningach przykładać się do szczegółów. Nie ma tłumaczenia że to trening, więc coś ominę, albo zrobię inaczej, a na wyścigu samo wyjdzie. Trzeba każdy zakręt brać tak aby zrobić to optymalnie. Najbardziej lubię tzw. flow czyli jak płynnie i szybko, ale bez jazdy w trupa pokonuję kolejne odcinki, szczególnie techniczne. Jazda jest bardzo płynna i efektywna,, fajnie jak również efektowna 🙂
Z pierwszego odcina specjalnego przenieśliśmy się na kolejny tym razem bardziej wytrzymałościowy niż pierwszy – tu kolejne kółka. Na finał odcinek przez lasy na rozkręcenie nogi. Tym sposobem dwie godziny minęły jak z bicza trzasnął.
W domu czułem że trening „wszedł” w organizm. Jednym z objawów tego jest zasypianie w wannie i senność obiadowa. Jak czasami uda się zrobić małą drzemkę to jestem bardzo szczęśliwy. Jak nie to jedynym wyjściem jest mocna popołudniowa kawa 🙂
Jutro niedziela i mega ustawka gliwickich mastersów.
napisz coś od siebie