Riksze – barwne rowerowe wehikuły

„Taksówki” napędzane mocą mięśni. Nośniki sztuki ulicznej, bogatych zdobień i malowideł wykonanych przez lokalnych artystów. Niezwykłe wehikuły, szczególnie popularne w Azji, doceniane (mniej lub bardziej) na całym świecie, także w Europie –  tu głównie za walory ekologiczne. Często traktowane jako turystyczna atrakcja. Poniżej – trzy miejsca na mapie i trzy różne oblicza riksz, będące pasji, obserwacji i kreatywności. Kunsztownie zdobione pojazdy  z serca Bangladeszu (gdzie są bardzo popularnym środkiem transportu). Historia starej indonezyjskiej rikszy, która znalazła „nowy dom” w pewnym polskim centrum rowerowym. I wreszcie – riksza w wersji zmodernizowanej czyli efekt połączenia tradycyjnej rikszy ze współczesnym designem.

DHAKA – OBRAZY NA KÓŁKACH

Na niezwykłe zdjęcia ręcznie zdobionych riksz z Dhaki trafiłam na blogu Craft and Travel, prezentującym rękodzieło, sztukę uliczną, zdobione wehikuły i przeróżne formy artystycznej ekspresji zastane podczas podróży. Jak twierdzi autorka bloga, malowane riksze czynią sztukę dostępną dla wszystkich, nawet dla najbiedniejszej części społeczeństwa. Według informacji na blogu mieście Dhaka istnieje dziś ok.. 0,5 miliona riksz, jest to więc bardzo popularny publiczny środek transportu. Na barwnych pojazdach widnieją obrazy o rozmaitej tematyce – od fauny i flory, przez momenty historyczne, po gwiazdy filmowe. Artyści często inspirują się wzajemnie, nie zważa się tu bowiem zbytnio na prawa autorskie, jednak jednocześnie twórcy zdobiący pojazdy zwykle podpisują się pod wykonaną pracą dzięki czemu można łatwo zidentyfikować autora konkretnej pracy.

Riksza - Dhaka 3

Riksza - Dhaka 4

Riksza - Dhaka 2

Riksza - Dhaka 1

Z INDONEZJI DO LUBSKA – HISTORIA „JEDNEGO SERCA”

Jakiś czas temu miałam okazję przyjrzeć się dokładniej jednej z takich starszych riksz – pojazdem subtelnie zdobionym, a zarazem sprawiającym wrażenie solidnego. Moje spotkanie z nim było o tyle niezwykłe, że nie odbyło się w Indonezji (skąd pochodził), a w Lubsku. Farba schła na świeżo odrestaurowanej, metalowej konstrukcji, a Piotr Węcławski z Centrum Rowerowego Lidberg, który stał się jej posiadaczem, opowiadał jak znalazła się w jego rękach. Nietypowy jak na nasze rejony pojazd zafascynował go na tyle, że postanowił dowiedzieć się o nim więcej.

Riksza - Lidberg

Jak to się właściwie stało, że riksza znalazła się w Centrum Rowerowym Lidberg?

Rikszę mamy od naszego klienta, u którego pojazd stał w stodole, a klient nie za bardzo wiedział, co z nim począć. Wehikuł miał dość nietypowy kształt i napisy w obcym języku, nie znaliśmy jego pochodzenia. Dalsze poszukiwania ułatwił jednak napis Made in Indonesia, który odnalazłem na oponie. Po nitce, do kłębka – w sieci odszukałem identyczne pojazdy, za pomocą których poruszano się w latach 50. XX wieku w Dżakarcie. Wciąż jednak zagadką pozostawał napis SATU HATI, zdobiący błotnik rikszy. Pokusiłem się o kontakt z ambasadą Indonezji w Polsce, gdzie poprosiłem o przetłumaczenie tego zwrotu. Niestety, nie dowiedziałem się zbyt wiele ponieważ w ambasadzie nie udzielano tego typu informacji – poszukiwania kontynuowałem więc od drugiej strony, czyli w ambasadzie Polski w Dżakarcie. Tam powiedziano mi, że zwrot oznacza „jedno serce” i może być nazwą dzielnicy lub firmy.

Firmy produkującej riksze?

Prędzej np. przewozowej lub takiej, która owy pojazd posiadała, ponieważ w tamtych czasach tego typu pojazdów nie produkowano na masową skalę. Części wykonywano ręcznie, w warsztatach rzemieślniczych; tworzono z dbałością o najmniejsze szczegóły – co widać także po „naszej” rikszy.

Co w tych detalach ujęło Cię najbardziej?

Choćby to, że nawet nakrętki wykonano ręcznie. Charakterystyczne są też klocki hamulcowe, wycięte ze starych opon samochodowych.

Nie kusiło Cię by nadać pojazdowi trochę bardziej nowoczesny charakter, wymienić niektóre części na bardziej praktyczne?

Stając się posiadaczem pojazdu wiedziałem, że będzie trzeba go nieco odnowić, przywrócić mu dawny blask na tyle, na ile się da. Nie chciałem jednak silić się na zbyt duże zmiany, zależało mi bowiem na tym by pojazd zachował swoją pierwotną formę. Wspólnie z bratem odmalowaliśmy więc rikszę – resztki starej farby przebijające spod rdzy „podpowiedziały” nam, jakie mniej więcej były jej pierwotne kolory i staraliśmy się je odwzorować. Wspomniane części pozostawiliśmy jednak oryginalne, podobnie jak wypełnienie siedziska – ubite wióry, zmieszane z trawą morską.

A jakie są dalsze losy rikszy? Czy jeździ w trasy?

Obawiam się, że z miejskimi taksówkami mogłaby nie mieć szans (śmiech), za to na różnego rodzaju wydarzeniach rowerowych bywa prawdziwą „gwiazdą”, z którą chętnie fotografują się zarówno młodsi, jak i starsi. Wystąpiła chociażby na zeszłorocznej zielonogórskiej Masie Krytycznej (czerwiec, masa krytyczna w stylu retro – przyp.),  gdzie cieszyła się dużym powodzeniem. Można wręcz powiedzieć, że – obok charakterystycznego bicykla, stojącego przed budynkiem naszego Centrum Rowerowego – jest swoistą wizytówką firmy.

Riksza - Lidberg 2

ECLIPSE – RIKSZA W WERSJI HI-TECH

Kenneth Cobonpue to uznany projektant przemysłowy chińskiego pochodzenia, często korzystający z naturalnych włókien i materiałów. To też marka o tej samej nazwie, posiadająca w asortymencie głównie meble, wśród których przeważają lekkie, ażurowe konstrukcje. W tym charakterystycznym, dobrze rozpoznawalnym zestawie znalazła się także riksza, która pod względem bryły i rozwiązań projektowych stanowi spójną część kolekcji oferowanej przez firmę, a zarazem reprezentuje połączenie wschodnich tradycji z cechami nowoczesnych pojazdów miejskich. Konstrukcja pojazdu wykonana została z aluminium i tkanego polietylenu, dzięki czemu jest lekka, a zarazem wytrzymała. Siedziska, jak i kierownica pokryte są miękką, ręcznie zszywaną sztuczną skórą, co zapewnia większy komfort zarówno podróżnym, jak i prowadzącemu pojazd. Ale to nie koniec udogodnień – riksza wyposażona jest m.in. w stację dokującą do ładowania iPhone’a, wentylację, słuchawki, uchwyty na kubki.

eclipse

Riksze - Eclipse 1

Ciekawa jestem, w którym wydaniu riksze przekonują Was najbardziej – nowoczesny, dizajnerski pojazd czy tradycyjne rzemiosło lub ręczne zdobienia? Dawajcie znać w komentarzach.

Fot. Craft and Travel, Kenneth Cobonpue , oraz zdjęcia mojego autorstwa (riksza – Lidberg) wykonane podczas zielonogórskiej masy krytycznej (2013)

Może Ci się też spodobać

Przed opublikowaniem komentarza prosimy o zapoznanie się z informacją o przetwarzaniu danych osobowych dostępną tutaj.

1 komentarz

Dodaj komentarz.

Przed przesłaniem formularza prosimy o zapoznanie się z informacją o przetwarzaniu danych osobowych dostępną tutaj