Co zrobić, gdy pogoda za oknem sprawia, że trening na rowerze staje się mniej bezpieczny? Skorzystać z lampek! Sprawdzają się nie tylko, gdy za oknem jest ponuro lub wręcz całkowicie ciemno, ale też przy gorszej pogodzie – deszczu, mocno padającym śniegu czy mgle. Ja jestem wyposażona w dwie lampki CatEye – przednią białą i tylną czerwoną – i bardzo je sobie chwalę.
Zacznę od modelu przedniej lampki, CatEye Volt800. Posiada ona aż pięć trybów świecenia – tryb ciągły o trzech różnych mocach światła, tryb pulsujący oraz tryb HyperConstant, który naprzemiennie łączy w sobie tryb ciągły i pulsujący. W zależności od wybranego trybu mocno zróżnicowany jest czas działania lampki – od dwóch godzin przy najmocniejszym trybie ciągłym do pięćdziesięciu godzin przy trybie pulsującym. Lampkę ładuje się poprzez podłączenie jej kablem USB do komputera lub do gniazdka elektrycznego. Do pełnego naładowania potrzeba kilku-kilkunastu godzin, ale do kolejnego użycia spokojnie wystarczy podłączenie lampki na noc. Mocowanie modelu Volt800 do kierownicy jest bardzo proste – przy użyciu uchwytu Flex Tight lampkę można zamocować do kierownic o zróżnicowanej średnicy – od 22 do 32 milimetrów.
Tylna czerwona lampka to model CatEye Rapid 3. W jej skład wchodzą trzy diody, a świeci w trybach: ciągłym, pulsującym i szybkim pulsującym. Podobnie jak przy opisywanym wcześniej modelu również i tutaj w zależności od wybranego trybu świecenia czas pracy wynosi od trzech (tryb ciągły) do osiemdziesięciu godzin (tryb pulsujący). W tym modelu korzysta się z baterii typu AA, więc wybierając się na kilkudniowy wypad warto mieć ze sobą zapasową baterię (do zasilania potrzebna jest jedna). Również w tym modelu mamy do czynienia z mocowaniem typu Flex Tight, przy czym można je zamocować również na uchwytach o mniejszej średnicy – od 12 do 32 milimetrów.
Moje doświadczenia z korzystania z lampek CatEye są bardzo pozytywne. Z lampki tylnej korzystam tylko i wyłącznie ze względów bezpieczeństwa. Ciężko jest mi ją obiektywnie ocenić, bo po prostu jej nie widzę. Mogę za to powiedzieć, że nie miałam żadnej niebezpiecznej sytuacji na drodze, a to chyba wystarczający dowód, że spełnia swoje zadanie. Znacznie łatwiej jest mi ocenić przydatność przedniej lampki. Najczęściej korzystam z trybu ciągłego – im na zewnątrz jest ciemniej tym mocniejszy tryb uruchamiam. Tryb pulsacyjny stosuję w ciągu dnia gdy mocniej pada deszcz, są gęste opady śniegu lub mgła. Lampka dobrze oświetla drogę, choć przy wyższych prędkościach (40 km/h i więcej) przydałby się dłuższy strumień światła, bo wtedy zdarza się, że za późno zauważa się koleinę na drodze czy spacerującego kota…
Ogólnie bardzo pozytywnie oceniam produkty marki CatEye i szczerze je polecam. Z jednej strony zapewniają bezpieczeństwo na treningach, a z drugiej po prostu umożliwiają ich zrobienie po zachodzie słońca (ewentualnie przed wschodem słońca). A to w naszym klimacie jest bardzo istotne ułatwienie 🙂
napisz coś od siebie