Od początku sezonu całą ekipą (JBG-2 Professional MTB Team) jeździmy w butach Sidi MTB Tiger SRS Carbon. Obuwie marki Sidi jest mi dobrze znane, ponieważ od początku mojej przygody z kolarstwem miałem okazję jeździć już w kilkunastu różnych modelach butów włoskiego producenta i zawsze byłem z nich zadowolony. Tym razem również się nie zawiodłem.
Od butów kolarskich oczekuję przede wszystkim jednej cechy, abym po założeniu na stopy o nich zapomniał i cieszył się jazdą. Na początku miałem wątpliwości czy tak się stanie, gdyż bardzo trudno jest połączyć wysoką sztywność podeszwy oraz niską masę buta z komfortem. Bałem się, że tak jak w analogicznych modelach konkurencyjnych producentów, buty będą bardzo sztywne i lekkie, ale w upalne dni będę się w nich czuł jakbym włożył nogi do nylonowych worków, postawił na rozgrzanej karbonowej podeszwie i związał wszystko metalową żyłką. Na samą myśl o tym, czułem jak pieką mnie stopy. Na szczęście firma Sidi poprzez zastosowanie kilku ciekawych patentów wyeliminowała problem „piekących” stóp, jak i nadmiernego ucisku żyłek na górną część stopy.
Prawidłowa wentylacja została osiągnięta bardzo prostym sposobem. Z przodu buta, po bokach i z tyłu na piętce umieszczono otwory wentylacyjne pokryte siateczką, umożliwiające obieg powietrza wewnątrz buta. Wielu producentów chyba jedynie ze względu na poprawę wyglądu obuwia rezygnuje z umieszczania otworów wentylacyjnych z przodu buta przez co nogi w upalne dni po prostu się gotują. Na szczęście użytkowane przeze mnie buty są zarazem ładne i przewiewne. Jeśli chodzi o problem nadmiernego ucisku, to pojawił on się kilka lat temu, kiedy w topowych modelach butów kolarskich zaczęto stosować zapięcia żyłkowe. Żyłki są lekkie i uniemożliwiają samoczynne luzowanie się buta. Niestety na rynku jest wiele modeli butów „wylajtowanych” do granic możliwości, przez co wewnątrz nich nie ma wyściółki. Skutkuje to tym, że siła nacisku żyłki na stopę odczuwana jest punktowo, co powoduje podczas jazdy ciągły ból, ustępujący dopiero po zdjęciu butów. Firma Sidi kieruje się przede wszystkim zdrowym rozsądkiem i nie szuka oszczędności wagowych w takich miejscach jak wyściółka buta albo wkładki, dzięki czemu butów naprawdę nie czuć na stopach. Osobiście, w życiu doceniam szczegóły. Tutaj takim miłym dopełnieniem całości, jeśli chodzi o kwestie komfortu i funkcjonalności, jest regulacja trzymania pięty. Dzięki niej nic mnie nie obciera, a gdy trochę popada i na jakimś fragmencie trasy muszę podbiec, nie ma ryzyka że wyskoczę z butów.
Jeśli chodzi o inne cechy użytkowe takie jak trwałość, niezawodność, dostępność części zamiennych, to nie mam tym butom nic do zarzucenia. Podeszwa po przejechaniu Costa Blanca Bike Race, Andalucia Bike Race, i jeszcze kilku innych wyścigów dalej jest tak samo sztywna. Wierzchnia warstwa obuwia prezentuje się równie dobrze jak po wyciągnięciu z pudełka. Przód buta przy palcach jest dodatkowo zabezpieczony warstwą gumy. Protektor podeszwy jest minimalnie przytarty, ale nawet gdy się zetrze to nie będzie problemu, ponieważ wszystkie jego elementy są wymienne. To samo dotyczy żyłek i pokręteł naciągających, one również dostępne są w sprzedaży. W przypadku ich uszkodzenia w kraksie albo podczas wywrotki nie ma obawy o to, że nasze buty będą do wyrzucenia przez pęknięte pokrętło albo urwaną żyłkę.
Podsumowując, Sidi MTB Tiger SRS Carbon to wygodne buty, warte swojej ceny ze względu na komfort użytkowania, jakość wykonania i stopień skomplikowania elementów, z których się składają. Dzięki uprzejmości firmy Velo zostałem zaopatrzony również w szosowe buty SHOT. Konstrukcyjnie to w sumie te same buty co Tigery. Jedyną różnicą jest fajny dodatkowy wlot powietrza w podeszwie na naprawdę upalne dni, z możliwością jego zaślepienia gdyby było nam jednak za zimno.
Tekst: Mariusz Kozak (JBG-2 MTB Professional Team)
Zdjęcia: Maria Lipowiecka
napisz coś od siebie