Nazwa wyprawy: Kenia – Tanzania Expedition 2024
Termin: 15 luty – 15 marzec 2024
Kontynent: Afryka
Kraje: Kenia, Tanzania
Pasmo górskie: Wyżyna Wschodnioafrykańska
Podróż do Tanzanii i wjazd rowerem na najwyższą górę na kontynencie afrykańskim to marzenie z którego realizacją czekałem zbyt długo. Po tym jak w 2017 roku wjechałem na najwyższą oficjalną drogę Afryki w Etiopii, projekt wjazdu rowerem na Kilimandżaro odsunąłem w czasie, realizując inne cele wyprawowe. W Afryce zdobyłem najwyższą drogę i przełęcz asfaltową na Wyżynie Abisyńskiej w Etiopii, najwyższe przełęcze Gór Atlas w Maroku, trzytysięczniki w Górach Smoczych w RPA i Lesotho do kompletu na Czarnym Lądzie brakowało mi tylko wulkanicznych dróg Wyżyny Wschodnioafrykańskiej w Kenii i Tanzanii, w tym właśnie słynnego „Dachu Afryki”.
Kenia była dla mnie 79, a Tanzania 80 odwiedzonym krajem Świata oraz odpowiednio dziewiątym i dziesiątym krajem Afryki. W górach Kenii i Tanzanii starałem się powiększyć swoje zdobycze wysokich podjazdów zarówno powyżej 2000, 3000, 4000. W Afryce nie ma możliwości podjazdu na rowerze powyżej wysokości 5000 metrów n.p.m. Najwyższym miejscem w całej Afryce do którego częściowo można dojechać jest obóz Kibo Huts pod szczytem Uhuru Peak w masywie Mount Kilimanjaro na wysokość 4750 metrów n.p.m.
Podczas miesięcznej wyprawy po Kenii i Tanzanii przejechałem dokładnie 2283 kilometry w 21 dni jazdy. Średnia dzienna wyprawy wyniosła 108,7 kilometra. Najdłuższy dzienny dystans wyniósł 154km, a najkrótszy 69km. Zdobyłem jeden podjazd powyżej 4000 metrów, dwa podjazdy powyżej 3000 metrów oraz 12 podjazdów powyżej wysokości 2000 metrów n.p.m. Mogę stwierdzić, że gdyby nie Kilimanjaro na którym osiągnąłem wszystkie swoje zakładane cele ze szczytem Uhuru Peak włącznie, wyprawa była by średnio udana pod względem zdobyczy wysokich dróg. W Kenii zdobyłem o wiele mniej podjazdów niż miałem w planie. Najwyższe drogi wokół masywu Mount Kenia w parku narodowym są płatne, ale zarazem możliwe do wjazdu rowerem. Opłata to 52$ za jednorazowy wstęp do parku, w którym za bramą można przejechać zaledwie kilka, kilkanaście kilometrów. Nie mogłem sobie pozwolić na tak wysokie opłaty przy tak niewielkiej trasie w parku.
Celem głównym wyprawy było oczywiście zdobycie wierzchołka Uhuru na wulkanie Kibo masywu Kilimandżaro. Celami dodatkowymi były możliwie wysokie podjazdy i przełęcze Wyżyny Wschodnioafrykańskiej Kenii i Tanzanii. Pierwsze trzy tygodnie podróży podyktowane były przygotowaniami do wjazdu i wejścia na szczyt Kilimandżaro. Zdobycie wierzchołka Kilimandżaro na 5895 metrów n.p.m. pozwoliło mi pobić o 90 metrów w pionie mój osobisty rekord wysokości. Mój dotychczasowy rekord wysokości ustanowiłem w Boliwii, gdzie wjechałem na wysokość 5805 metrów n.p.m. na przełęcz pod wulkanem Uturuncu. Kilka lat temu wjechałem także na najwyższą oficjalną drogę Afryki, szczyt Tulu Dimtu w Etiopii na wysokość 4377 metrów n.p.m.
Mount Kilimandżaro to najwyższy wulkan i szczyt Wyżyny Wschodnio-Afrykańskiej, Tanzanii oraz całego kontynentu Afrykańskiego. To również najwyższy możliwy podjazd rowerowy w Afryce do wysokości 4750 metrów n.p.m. do obozu Kibo Huts. Kilimandżaro należy do „Korony Ziemi”, po Mount Blanc oraz Górą Kościuszki jest jednym z najłatwiejszych i najbardziej dostępnych koronnych szczytów ziemi. Jest to jedyny szczyt na kontynencie, gdzie leży całoroczny śnieg i jest najwyższym samotnym masywem Świata. W jego skład wchodzą trzy szczyty będące pozostałością po trzech wulkanach. Oczyścicie mnie najbardziej interesuje najwyższy wierzchołek czyli Uhuru na wulkanie Kibo.
Podjazd jest na mojej liście do Rowerowej Korony Ziemi pomimo, że nie na wierzchołek Kilimandżaro nie prowadzi oficjalna droga dla pojazdów zmotoryzowanych. Od kilku lat możliwy jest podjazd rowerem pod szczyt za pozwoleniem władz Parku Narodowego Kilimandżaro. Wiąże się to oczywiście z dodatkowymi opłatami oraz obowiązkowym wynajęciem przewodnika na każdy dzień pobytu w parku. Dzienny koszt to 141.5$ opłat parkowych plus gaża dla przewodnika i obowiązkowego tragarza. Deklarując chęć wejścia na szczyt Uhuru park pobiera opłaty za 5 dni! Kilimandżaro udało mi się zdobyć w stylu alpejskim w zaledwie dwa dni z częścią swoich bagaży. Ze względu na wysokie opłaty związane z organizacją i możliwością zdobycia wierzchołka Kilimandżaro, wjazd i zjazd chciałem zamknąć możliwie jak najszybciej. Od granic parku narodowego do szczytu wulkanu jest ponad 30km i ponad 4000 metrów przewyższenia w pionie.
Będąc w rytmie wyprawowym, częściowo zaaklimatyzowany do klimatu i wysokości, nie miałem większych kłopotów ze zdobyciem szczytu. Wjazd rowerem możliwy jest w od bram parku drogą Marangu Route lub Kilema Route (Maua Route 2050m) do schroniska górskiego Horombo Huts (3720m), aż do obozu Kibo Huts (4700m). Najbardziej stromym i najtrudniejszym odcinkiem jest kamienista część szlaku od Kibo Huts, a krawędzią krateru o nazwie Gilman’s Point. Na tym 4,5 kilometrowym odcinku jest prawie 1000 metrów przewyższenia w górę. W tym miejscu jazda rowerem nie jest możliwa, rower trzeba prowadzić, pchać pod górę, a nawet chwilami nieść. Dalej od punktu Gilman’s Point do wierzchołka Uhuru można tylko niewielkimi odcinkami kontynuować jazdę. Niezbyt strome zbocza wulkanu i szerokie trakty piesze pozwalają na podjazd przez około 50% trasy na szczyt Kilimandżaro.
Większość szczytów na Wyżynie Wschodnioafrykańskiej to wysokie wulkaniczne stożki. Najwyższym aktywnym wulkanem w Afryce jest Mount Meru o wysokości 4567 metrów n.p.m. Ten aktywny stratowulkan również znajduje się w Tanzanii, około 70 km na zachód od Kilimandżaro. W całej Afryce znajdują się tylko trzy masywy górskie powyżej 5000 metrów n.p.m. Kilimandżaro w Tanzanii, Mount Kenya w Kenii, Góra Stanleya na granicy Demokratycznej Republiki Konga i Ugandy. Co ciekawe każdy z tych trzech szczytów ma po dwa wierzchołki powyżej 5000 metrów n.p.m. Po raz drugi i trzeci w historii moich wypraw przejechałem rowerem przez równik, poprzednio było to w Ekwadorze w 2018 roku, podczas wyprawy przed Andy. Równik w Afryce przebiega między innymi przez Kenię i znajduje się niecałe 350 kilometrów w linii prostej na północ od Kilimandżaro.
Trasa:
Wyprawę rozpocząłem i zakończyłem w stolicy Kenii, Nairobi. W pierwszych dniach udałem się na północ, gdzie znajdują się najwyższe drogi i przełęcze Kenii. Objechałem dookoła najwyższy szczyt Kenii, wulkan Mount Kenya wokół którego przebiegają najwyższe drogi w Kenii. Kolejne wysokie cele w Kenii to okolice Gór i Parku Narodowego Aberdare, jednak do parku nie zostałem wpuszczony ze względu na dzikie zwierzęta. W kolejnych dniach przejechałem do Tanzanii, w rejon Krateru Ngorongoro. Ostatnie dni wyprawy spędziłem w okolicy Kilimandżaro i miast Arusza oraz Moshi.
Większość noclegów tym razem spędziłem w tanich hotelach i guest house’ach. Było to podyktowane nie tylko kwestiami bezpieczeństwa, ale i dość przystępnymi cenami noclegów oraz potrzebą wzięcia prysznica po całym dniu jazdy w upale. Niski sezon przed porą deszczową okazał się dla mnie dobrym wyborem. Z przewodnikiem mogłem negocjować cenę zdobycia Kilimandżaro, pogoda dopisywała mi cały miesiąc, były tylko dwa pełne dni deszczowe przez cały miesiąc wyprawy.
Początek wyprawy był dla mnie trudny ze względu na zmianę klimatu i znaczne różnice temperatur pomiędzy zimną Polską w lutym i gorącą Kenią. Z kilku stopni w Polsce, nagła zmiana temperatury na ponad 30ºC nie sprzyjała przyjemnej jeździe. Dopiero po tygodniu przyzwyczaiłem się do tych zmian. Ogólnie nie przepadam za klimatem równikowym, zwrotnikowym i tropikalnym.
Parki Narodowe i zwierzęta:
Zarówno w Kenii jak i w Tanzanii jest wiele parków narodowych. Rowerzyści oczywiście nie są wpuszczani do większości z nich. Mieszka tam większość zwierząt z listy wielkiej piątki oraz sporo innych dużych zwierząt mniej lub bardziej niebezpiecznych. Poza wielką piątką na Wyżynie Wschodnioafrykańskiej w parkach narodowych, rezerwatach ale też na obszarach zamieszkałych przez ludzi spotkać można między innymi : krokodyle, guźce, zebry, gepardy, hipopotamy, hieny, małpy, flamingi, sępy, czaple, ibisy i wiele innych. Z dzikich zwierząt widziałem głównie żyrafy, które można licznie spotkać także poza parkami narodowymi. Poza tym z perspektywy siodełka roweru łatwo można dostrzec małpy, lisy, antylopy oraz mnóstwo ptactwa. Po raz pierwszy mogłem zaobserwować marabuty. Niestety nie udało mi się spotkać słoni, których jeszcze nigdy nie widziałem.
Wielka piątka Afryki (ang. The Big Five of Africa) – określenie obejmujące pięć gatunków dużych ssaków, zamieszkujących Afrykę, w tym właśnie Kenię i Tanzanię. Są to: afrykański słoń sawannowy, nosorożec czarny, lew, bawół afrykański i lampart. Zwierzęta te tradycyjnie uważane są za najgroźniejsze na kontynencie, jednak najwięcej osób w Afryce zabijają niezaliczone do wielkiej piątki hipopotamy, które wbrew pozorom potrafią biegać szybciej od człowieka. Termin został wymyślony i wprowadzony przez myśliwych polujących na grubą zwierzynę w Afryce. Głównym kryterium wyboru gatunków nie były osiągane rozmiary, lecz stopień trudności i ryzyka związanego z ich upolowaniem. Zwierzęta Wielkiej Piątki znane są ze swej waleczności, zwłaszcza kiedy bronią swych młodych lub kiedy zostaną zranione. Cała piątka należy do najbardziej niebezpiecznych zwierząt świata.
Cele szczegółowe wyprawy:
Kenia:
Nyambene Hills – 2515 metrów
Mount Kenya NP:
Rutundu Fishing Lodge – 3115 metrów
0°5’23.77″S 37°20’36.32″E – 4085 metrów – droga bez nazwy
Chogoria Rockhead Campsite – 3308 metrów
Lake Ellis Campsite – 3464 metrów
Naro Moru River Lodge Met Station Bandas – 3060 metrów
Old Moses Mountain Camp – 3385 metrów
Nanyuki Równik – 1948 metrów
Nyadundo – wioska, anteny – 2870 metrów
Góry Aberdare (Aberdare Range)
Mutubio West Gate – 3187 metrów
Chania falls – 3000 metrów
Horni Campsite – 3200 metrów
0°15’3.64″S 36°35’30.89″E – 3377 metrów (przełęcz)
0°51’40.04″S 36°33’13.37″E – 2750 metrów (Magumu Hill, anteny)
Ngong Hills – 2350 metrów
Tanzania:
Mount Oldeani – 3°16’16.52″S 35°26’35.23″E – 3200 metrów
Oloirobi Medical Center – 2500 metrów
Nainokanoka Village, Ngorongoro Crater – 2650 metrów
Mount Meru, Miriakamba Hut – 2610 metrów
Mount Kilimandżaro:
Shira Camp One – 3410 metrów lub Shira Camp Two – 3890 metrów (Evacuation Road)
Kibo Huts – 4700 metrów
Uhuru Peak – 5895 metrów
Rongai Village- 2100 metrów
Przygotowania:
Przygotowania do wyprawy po Afryce Środkowowschodniej były dłuższe i bardziej kosztowne niż zwykle. Wjazd do niektórych krajów, jak i regionów świata wiąże się, z formalnościami, których nie da się ominąć. Aby wjechać do Kenii drogą lądową lub powietrzną wymagane jest zgłoszenie w systemie eTA (Electronic Travel Authorisation) poprzez stronę https://www.etakenya.go.ke/en. Od pierwszego stycznia 2024 eTA zastąpiło wizy. W elektronicznym systemie trzeba wpisać podstawowe dane, podać datę przylotu i odlotu wraz z biletem lotniczym oraz przesłać potwierdzenie rezerwacji noclegu w hotelu. Koszt eTA to obecnie 34$. Do przekroczenia granicy z Tanzanią od obywateli Polski wciąż wymaga się wizy. Wniosek składa się elektronicznie poprzez stronę https://visa.immigration.go.tz. lub na głównych lotniskach i przejściach granicznych podczas podróży. Koszt wizy to 50,75$. W obu krajach można spędzić maksymalnie odpowiednio 30 dni i 90 dni. Oba serwisy internetowe działają sprawnie, wniosek eTA jak i wizę do Tanzanii otrzymałem na maila po kilku dniach od złożenia wniosku.
Wszystkie kraje Afryki Środkowej wymagają potwierdzenia zaszczepienia na żółtą febrę przy przekraczaniu granic pomiędzy nimi. Dotyczy to również granicy kenijsko – tanzańskiej, mimo że choroba w Tanzanii nie występuje. Na granicy trzeba okazać Międzynarodową Książeczkę Szczepień wraz z wpisem szczepienia. W Polsce zatwierdzona szczepionka przeciwko żółtej febrze nazywa się Stamaril. Można ją zakupić w aptece na receptę od lekarza pierwszego kontaktu lub umówić się na szczepienie w wybranych przychodniach z punktem szczepień. Sama szczepionka to koszt około 250 złotych. Kwalifikacja lekarska, szczepienie przez pielęgniarkę oraz wypełniona międzynarodowa książeczka szczepień to kolejne 200-250zł. Koszt jedynego obowiązkowego szczepienia może wynieść więc nawet 500 zł. Jest wiele zalecanych szczepień, które można przyjąć przed podróżą w celu zmniejszenia ryzyka zachorowania na choroby występujące w regionie Afryki Środkowowschodniej. Należą do nich między innymi preparaty na tężec, WZW, wściekliznę, dur brzuszny czy doustne leki przeciwmalaryczne. Poza chorobami tropikalnymi pospolite są także zachorowania, infekcje i zakażenia występujące w większości regionów świata (odra, grypa, gruźlica, HIV, Covid-19). Aby zminimalizować ryzyko zachorowania na którąś z powyższych chorób, najlepiej unikać bliskiego kontaktu z ludźmi, zwierzętami (w tym insektami) oraz nie spożywać zanieczyszczonej wody i żywności !
Przeloty na trasie Berlin – Nairobi – Berlin zakupiony na miesiąc przez wylotem poprzez wyszukiwarkę lotów kosztował mnie niespełna 3500zł. W cenie biletu aż dwa bagaże do 23 kilogramów, jeden bagaż podręczny oraz mały przedmiot osobisty. Przelot z dwugodzinną przesiadką w Kairze trwa prawie 11 godzin. W Nairobi ląduję nad ranem, zakładając godzinną odprawę oraz tyle samo czasu na złożenie roweru, jazdę w Kenii zacznę 16 lutego około 6:00 rano. Po raz pierwszy skorzystam z przelotów egipskimi liniami lotniczymi EgiptAir. Na ich stronie można wyczytać, że za przelot z rowerem w kartonie o wadze do 23 kg nie pobierane są dodatkowe opłaty i mieści się on w limicie bagażu rejestrowanego. Powrót z tego samego lotniska, tą samą linią lotniczą i tą samą trasą o bardzo zbliżonym czasie przelotów.
Specyfikacja sprzętu wyprawowego bardzo podobna do moich poprzednich wypraw po Japonii i RPA. Rower zyskał nowy łańcuch, kółeczka tylnej przerzutki oraz przednie klocki hamulcowe. Stery przesmarowałem smarem dedykowanym do letnich warunków, stare smarowanie sterów pamiętało jeszcze zimową wyprawę przez Alaskę. Tym razem zdecydowałem się na opony z trochę bardziej agresywnym bieżnikiem. Opony w rozmiarze 700x38C mają oczywiście płaszcz antyprzebiciowy. Na trasie wyprawy będzie trochę szutrowych i kamienistych dróg, a podjazd pod Kilimandżaro miejscami może być grząski, miękki, więc bieżnik po bokach opony jak najbardziej wskazany. Martwi mnie jedynie zakładanie tylnej opony na obręcz. Opona okazała się bardzo ciasna i sporo się namęczyłem z jej założeniem. Przy konieczności łatania dętki mogę mieć z tym problem… Poprawiłem trzymanie owijki kierownicy poprzez doklejenie taśmą izolacyjną. Ze względu na podjazd i częściowe wejście na Kilimandżaro buty i pedały SPD zamieniłem na obuwie trekingowe i platformówki. Zastanawiałem się nad zmianą kasety na największą zębatkę z liczbą 42, ale ostatecznie pozostała moja standardowa 11-38T. Pozostały sprzęt wyprawowy prawie nie uległ zmianie. Jadę z dobrze mi znanym i sprawdzonym ekwipunkiem. Wymieniłem tylko sakwę z żółtej na czarną oraz torbę na kierownicę na nieco mniejszy model.
Ubezpieczenie w mniej bezpieczne regiony świata jest obowiązkowe. Dlatego teraz postarałem się o polisę, która zabezpiecza mnie kompleksowo. Największe niebezpieczeństwo podczas wypraw rowerowych jest ze strony kierowców, zwłaszcza w krajach Afryki, Ameryki Środkowej i Południowej i Azji. Wybrałem polisę, która pokrywa koszty leczenia, ratownictwa i transportu, pomoc w podróży, NWW, a nawet leczenie stomatologiczne. Poza tym polisa obejmuje ubezpieczenie bagażu, w tym sprzętu sportowego i ubezpieczenie kosztów związanych z opóźnieniem dostarczenia bagażu podróżnego. Szeroki zakres ubezpieczenia pozwoli mi na spokojną podróż. Minusem jest tylko wysokość nad poziomem morza, do którego sięga ubezpieczenie. To tylko 3000 metrów n.p.m. a część dróg oraz szczyt Uhuru sięga znacznie wyżej. Na szczęście w wysoko w górach ryzyko potrącenia przez inny pojazd jest znikome. Wzrasta jedynie ryzyko upadku, przewrócenia się na rowerze na nierównych, kamienistych drogach.
Zakładałem, że będzie to moja ostatnia wyprawa po Afryce, jednak widzę jeszcze możliwości zdobycia kilkudziesięciu wysokich podjazdów w Kenii, Ugandzie, Rwandzie i Burundii (wulkaniczne pasmo górskie Wirunga), więc kto wie… 😉
1 komentarz
Bardzo ciekawy wpis, dziękuje za fascynującą relacje z wyprawy