Finish Line Fiberlink, czyli jak rozwiązać kwadraturę (bezdętkowego) koła.

Szukając sposobów na modernizację swojego roweru na pewno trafiliście na określenie „tubeless”, które przy pierwszej styczności brzmi dosyć kosmicznie, patrząc wstecz na ilość wymienionych dętek w swoim życiu. Jednak jeśli zagłębimy się w temat trochę bardziej, to okazuje się, że system ten możemy spotkać właściwie wszędzie, chociażby w samochodach. Może więc nie należy się go obawiać.

Zacznijmy od różnic. System dętkowy składa się z koła, naciągniętej na obręcz opaski, która zabezpiecza dętkę od strony obręczy, wcześniej wspomnianej dętki oraz opony. System jest bardzo prosty, ale ma swoje minusy. Dętki muszą pracować na dosyć wysokim ciśnieniu, żeby podczas uderzenia o przeszkodę nie zostały dobite do obręczy i przedziurawione. Taki rodzaj uszkodzenia nazywamy “snakebite”, ponieważ wygląda jak ślad po ukąszeniu węża. Niestety wysokie ciśnienie ogranicza przyczepność w terenie cięższym niż idealny asfalt. Z pewnością jadąc przez las doświadczyliście podskakiwania roweru na korzeniach lub kamieniach. Nagła utrata kontaktu opony z podłożem, nie tylko niesie ryzyko ponownego nawiązania go na nieco innych warunkach (w profesjonalnej nomenklaturze nazywa się to “zaliczeniem gleby”), ale przede wszystkim powoduje znaczące straty energii.

Kolejnym problemem są przebicia. W systemie dętkowym przebicie opony praktycznie zawsze skutkuje przebiciem dętki i koniecznością jej wymiany w trasie, co nie jest zbyt komfortowe i zajmuje trochę czasu. Nie jest to sytuacja, z którą chcielibyśmy się mierzyć w trakcie upragnionego niedzielnego wyjazdu.

W systemie bezdętkowym sposób działania jest podobny, ale pozbywamy się elementu, który sprawia nam najwięcej problemów czyli dętki. Na koło już nie naciągamy opaski, lecz przyklejamy specjalną taśmę, która ma za zadanie uszczelnić obręcz tak, żeby powietrze się z niej nie wydostawało. Skoro nie mamy w środku dętki, to przydałby się jeszcze sposób na uzupełnienie powietrza i regulację ciśnienia, dlatego montujemy specjalny tubeless’owy wentyl. Obręcz jest już całkowicie szczelna i mamy możliwość wprowadzenia powietrza, więc wystarczy założyć oponę dedykowaną do systemu tubeless i rower powinien już stać o własnych siłach. Tutaj dochodzimy do elementu kluczowego w całej tubelessowej zabawie, czyli mleka uszczelniającego. Mleko wlewamy do opony chociażby przez wentyl. Jego zadaniem jest uszczelnienie niedoskonałości obręczy czy opony, co zapewni nam długotrwałe trzymanie ciśnienia oraz przede wszystkim zaklejanie i uszczelnianie przebić powstałych podczas jazdy. W ten sposób pozbyliśmy się dwóch największych bolączek dętki. Możemy już jeździć na znacznie niższym ciśnieniu co zapewni nam lepszą trakcje i kontrolę nad rowerem bez obawy o snakebite’y. Dodatkowo jeśli przebijemy oponę podczas jazdy, mleko automatycznie zaklei dziurę i będziemy mogli jechać dalej bez zatrzymywania się.

Niestety trzeba przyznać, że i to rozwiązanie ma swoje bolączki. Obręcze i opony przystosowane do systemu bezdętkowego są droższe niż tradycyjne. Mleko z czasem traci płynną konsystencję i żeby dalej chroniło przed przebiciami trzeba je wymieniać co kilka miesięcy. Zaschnięty uszczelniacz przyczepiony do opony przypomina warstwę naskórka. Odklejenie go od opony jest czynnością dość żmudną. Ponowny montaż ciasno dopasowanej opony przypomina raczej brutalna walkę niż pracę warsztatową. Uszczelnienie też nie zawsze przebiega zgodnie z naszymi oczekiwaniami. Dlatego wybór mleka jest niesamowicie ważny. Dostępne na rynku preparaty cechują się zróżnicowanymi właściwościami: konsystencją, lepkością, czasem wysychania…

Nasz wybór padł na mleko FiberLink od Finish Line. FiberLink jest mlekiem opartym na technologii Latex Pro i Kevlar o stosunkowo rzadkiej konsystencji co sprawia że bardzo dobrze rozprowadza się po oponie i nawet niewielka ilość wystarczy, żeby szybko dostało się do otworu i natychmiast go uszczelniło. Niska masa mleka korzystnie wpływa na osiągi co na pewno docenią nawet czołowi zawodnicy. Połączenie naturalnego lateksu i włókien kevlaru zapewnia zaklejanie dużych dziur nawet do 8mm, mimo małej gęstości mleka, co mocno je wyróżnia na tle konkurencji. Zwykle musieliśmy wybierać pomiędzy pomiędzy rzadkim mlekiem, które szybko docierało do uszkodzonego obszaru, ale nie radziło sobie z dużymi przebiciami lub gęstym mlekiem, które dobrze zaklejało nawet duże otwory, ale przez swoją gęstość, musiało być dawkowane w dużych ilościach, żeby zapewnić optymalne rozprowadzenie. Wpływało to negatywnie na masęę całego systemu. Nierozwiązywalna sprzeczność? Tylko pozornie. Przy użyciu FiberLink ten problem znika, bo podstawa mleka zapewnia dobre właściwości i wagę a dodatek kevlaru poradzi sobie nawet z dużymi otworami co zapewnia nam wszystkie pozytywne aspekty mleka którymi powinniśmy się kierować podczas komponowania swojego własnego systemu tubeless.

Autor: Dawid Wachowicz

Może Ci się też spodobać

Przed opublikowaniem komentarza prosimy o zapoznanie się z informacją o przetwarzaniu danych osobowych dostępną tutaj.

napisz coś od siebie

Dodaj komentarz.

Przed przesłaniem formularza prosimy o zapoznanie się z informacją o przetwarzaniu danych osobowych dostępną tutaj