JADYMY Właściwie to deszcz mi pasował bo widziałem ścianki jakie mam pokonać więc nie ukrywam ciarki mnie przeleciały na sam widok. Wojtek ma hopla na widok skoczni więc jedziemy zobaczyć, dla mnie to pierwszy raz widok skoczni z tak bliska. Widok z góry na zeskok mrozi komórki w mózgu i zastanawiasz się czy to możliwe, że oni faktycznie startują z takiego upadu. Mamy szczęście bo jeden z mistrzów ma w tym dniu treningi pozwala nam dotknąć nart, a raczej podnieść do pozowania przy zdjęciach.
Stoje przy zeskoku gdy nagle świst i odgłos szumu nart rozrywa powietrze nawet nie wiem kiedy skoczek przeleciał nad moja głową a już samego spadania nie widać, jestem pełen podziwu, zastanawiam się czy bym się odważył, zostawiam to w jako słodką tajemnica, ale znając siebie??? Tak Wojtek miał wiele radości bo i mistrz podpisał piękną widokówkę z swoją podobizną i ruszamy na zwiedzanie kolejnej miejscowości.
Wypasione sklepy rowerowe a przed jednym zabawki wspinające się na szczyt. To mi przypomniało że wspinaczka mnie nie minie. Kolejnego dnia deszcz ustał więc pakujemy do samochodu kaski, raki, czekany, plecaki z kanapkami liny i bóg wie co jeszcze. Wiem jedno że serduszko mi stuka, sam nie wiem czy z ciekawości czy strach zagląda do oczu. Do parkingu spokojnie, mamy karnet więc samochód zostawiamy za darmo. Parking zastawiony samochodami i co chwilę kolejny dojeżdża. Ruszamy mijając kolejkę górska, a pod nią mnóstwo ludzi którzy maja za chwilę wyjechać na lodowiec tylko my idziemy ścieżką pod górę, początek – no nie jest najgorszy. Ścieszka wiedzie do schroniska, gdzieś obok skaczą kozy górskie, te mają fajnie nie maja lęku wysokości ani problemu czy dadzą radę. Przed schroniskiem ja z Tomasem wskakujemy do piaskownicy i bawimy się klockami i piaskiem, wywołując śmiech wśród ludzi którzy akurat byli blisko nas.
Pierwsze kroki to kroki człowieka strachliwego, ale karabinek wepnij drugi przełóż i tak krok za krokiem lina ubezpiecza i to daje uczucie bezpieczeństwa. Na pionowej skale powbijane metalowe pręty więc nie jest tak źle strach mija, a za razem przychodzi uczucie radości, czym wyżej tym więcej adrenaliny i pewności że to chcesz robić do końca życia, ale to ulotne myśli bo w końcu ściana się skończyła, o znalazłem się na lodowcu dziwne uczucie. A za razem zaglądam z góry na tych co jeszcze się wspinają radocha, że tyle strachu a tu proszę, miodzio jestem w miejscu gdzie kilka minut temu wydawało się że nie jest to do osiągnięcia. Pole lodowe daje trochę wypoczynku zapinam raki choć większość turystów idzie bez, co jakiś czas mija nas grupa biegaczy na nartach to kadra z różnych krajów trenuje bo tam są świetne warunki do biegania.
CDN
napisz coś od siebie