Radosław Romanik: Rowery mam we krwi

Olimpijczyk, szosowy mistrz Polski z 2001 roku, wielokrotny uczestnik Wyścigu Pokoju i Tour de Pologne. Radosław Romanik, bo o nim mowa, rower ma po prostu we krwi. Po zakończeniu kariery sportowca dalej realizuje swoją pasję prowadząc sklep należący do grupy Dobrych Sklepów Rowerowych.

Dobre Sklepy Rowerowe to największa sieć specjalistycznych sklepów rowerowych w Polsce. Wiele z nich zarządzanych jest przez ludzi wcześniej silnie związanych z kolarstwem. Tak też jest w przypadku Radka Romanika, który podsumował dla nas swoją karierę, opowiedział o początkach we własnym biznesie i o tym, co kocha w kolarstwie.

Jak zaczęła się twoja przygoda z rowerem?

– Mieszkałem w małej miejscowości, przez którą co kilka lat przejeżdżał najsłynniejszy wyścig kolarski, Wyścig Pokoju. W tamtych latach takie wydarzenie w małej wiosce było jak święto narodowe. Wszyscy ludzie wychodzili przed domy na ulicę, żeby zobaczyć kolarzy i pokibicować im. Myślę, że od tamtej pory byłem tak zafascynowany kolarstwem. Patrzyłem na wyścig i na całą jego otoczkę: kolarzy, samochody, tych wszystkich ludzi. Strasznie mi się to podobało. I tak się zaczęło.

Gdzie stawiałeś pierwsze kroki w kolarstwie?

– Zaczynałem w Górniku Wałbrzych. Zapisałem się do klubu w 1982 roku i jeździłem tam do 1995.

Kto był dla ciebie autorytetem?

– W tamtych latach oczywiście Stanisław Szozda i Ryszard Szurkowski. Wszyscy ich znali. Wygrywali Wyścigi Pokoju, byli takimi moimi idolami.

Potrafisz wskazać Twój największy sukces?

– Chyba najważniejszym osiągnięciem dla mnie było wywalczenie mistrzostwa Polski na szosie. W sumie miałem chyba osiem miejsc na podium w mistrzostwach kraju. Poza medalami, za sukcesy uważam ważne dla mnie starty: na Igrzyskach Olimpijskich czy w Wyścigu Pokoju. Jeśli dobrze liczę, jedenaście razy miałem okazję ścigać się w Wyścigu Pokoju. To taki mój rekord, chyba nikt z Polaków nie startował tyle razy co ja. Jechałem też Giro d’Italia, które było dla mnie nie lada przeżyciem. Wygrywałem takie wyścigi jak Dookoła Słowacji czy „Solidarności” i Olimpijczyków… trochę tego było.

Który etap kariery najbardziej utkwił w twojej pamięci?

– Wymieniłbym lata od 2000 do 2010, kiedy jeździłem na początku w CCC Polsat, a później w DHL-Author. Myślę, że to był dla mnie bardzo dobry czas.

Jak długo uprawiałeś kolarstwo?

– W sumie wyczynowo jeździłem na rowerze 29 lat. Skończyłem się ścigać w 2011 roku, w wieku 44 lat. Przejechałem w mojej karierze prawie 700 tysięcy kilometrów na rowerze i zwiedziłem przy okazji wyścigów sześć kontynentów.

Co robisz po zakończeniu kariery? Czy rower dalej jest mocno obecny w twoim życiu?

– Pewnie, że jest obecny i mam nadzieję, że zawsze tak już pozostanie. Praktycznie rower to całe moje życie, tak było i będzie. Zaraz po zakończeniu kariery przez dwa lata pracowałem w sklepie spożywczym, pomagając żonie. Ale po jakimś czasie zadzwonił do mnie prezes Velo, Tomasz Radzki. I zaproponował mi prowadzenie sklepu pod szyldem Dobrych Sklepów Rowerowych. Myślę, że to był strzał w dziesiątkę. Robię to, co lubię. Praca przy rowerach sprawia mi prawdziwą przyjemność. To nie tylko sklep, ale też serwis. Niezależnie od tego jaki rower naprawiam, robię to z pasją.

Jak wyglądały twoje początki we własnym biznesie? Jak się czujesz teraz?

– Sklep otworzyłem dokładnie 8 kwietnia 2013 roku. Na początku było bardzo ciężko, nie mówię że nie. Całe życie spędziłem w peletonie, a nagle przyszło mi prowadzić swój biznes. Dużo pomogli mi koledzy z Velo oraz jeszcze paru znajomych z Wałbrzycha. Dzięki nim wszystko opanowałem i teraz już samodzielnie działam. Po dwóch latach mogę powiedzieć, że idzie dobrze. Jak zaczynałem, byłem jak dziesięcioletni kolarz w kategorii żaków. Teraz jestem już takim starszym juniorem albo orlikiem. Za kolejne dwa lata może będę już seniorem i mam nadzieję jeszcze lepiej pracować.

Jak fakt, że byłeś zawodowym kolarzem wpływa obecnie na prowadzenie przez ciebie sklepu rowerowego?

To bardzo pomaga, bo dobrze czuję to, co robię i świetnie się w tym odnajduję. Lubię doradzać ludziom i serwisować im rowery. Zdarzają mi się bardzo sympatyczne sytuacje, kiedy przychodzą klienci do sklepu i mówią: „O, to pan, pan Romanik! Trochę się pan zmienił, jest pan starszy, ale zawsze pana oglądałem tylko w telewizji albo w gazecie, a tutaj na żywo.” W ciągu tych dwóch lat miałem pewnie około stu takich zdarzeń, że ludzie przychodzili i cieszyli się, że prowadzę ten sklep i naprawiam rowery. To bardzo miłe i motywujące.

Radoslaw Romanik

Z perspektywy czasu jesteś zadowolony, że wybrałeś taką a nie inną drogę?

– Gdybym się jeszcze raz urodził to na pewno ponownie wybrałbym bycie kolarzem. Rower dał mi bardzo dużo emocji i pozwolił zwiedzić cały świat. Uważam, że nie ma drugiego tak pięknego sportu jak kolarstwo.

wspieramy-talenty

 

Może Ci się też spodobać

Przed opublikowaniem komentarza prosimy o zapoznanie się z informacją o przetwarzaniu danych osobowych dostępną tutaj.

1 komentarz

Dodaj komentarz.

Przed przesłaniem formularza prosimy o zapoznanie się z informacją o przetwarzaniu danych osobowych dostępną tutaj