Po przyjeździe ze zgrupowania w Chorwacji przyszedł czas na skondensowaną dawkę nauki, czyli nadrabianie zaległości na uczelni. Patrząc wstecz na początkowe semestry moich studiów przypominam sobie słowa starszych kolegów: „na magisterce jest już luźniej” lub „tylko na początkowych semestrach jest dużo do nauki”. Jednak gdy zobaczyłem swój plan zajęć na pierwszym semestrze magisterki to wniosek nasunął się sam: będzie trzeba się porządnie nagimnastykować, żeby pogodzić treningi ze studiami i pracą. I tak od pierwszego dnia semestru zacząłem ową gimnastykę, czyli co poprzesuwać, co zmienić, co odrobić, żeby czasu treningowego mieć jak najwięcej. Po wstępnych przymiarkach stwierdziłem, że przy sprzyjających warunkach uda mi się zorganizować czas na 10-dniowy wyjazd do Hiszpanii, a konkretnie mówiąc do Caple.
Miejscowość Calpe jest położona w malowniczym regionie Costa Blanca. W pierwszych miesiącach roku zjeżdżają się tu grupy kolarskie z całego świata, przygotowując się do sezonu. Dużo słońca, mała ilość deszczowych dni w roku i temperatura w granicach 20 stopni powodują, że warunki do trenowania są idealne.
Podróż z Polski nie stanowi większych problemów. Linie lotnicze oferują połączenie z Krakowa do Alicante oddalonego o 70 km od Calpe dwa razy w tygodniu. Dalej godzinka jazdy samochodem i jesteśmy na miejscu.
Żeby nie było tak pięknie – w Alicante przywitała nas deszczowa pogoda. Na nic zdały się nadzieje, że w Calpe nie pada. Po przyjeździe wieczorem do hotelu i zakwaterowaniu pozostało dokładnie prześledzić pogodę na nadchodzące dni. Początkowo prognoza nie była optymistyczna. Pierwszego dnia dopiero popołudniu zaczęło się przejaśniać i tylko późnym popołudniem można było wybrać się na trening. Na szczęście w kolejnych dniach pogoda stopniowo się poprawiała, co pozwoliło nam ruszyć z treningami na dobre.
Krótko o terenach do trenowania. Region Costa Blanca dostarcza kolarzom urozmaiconych terenów. Jadąc w okolicę Altei i dalej Callossy, czy też Castell de Castells można dobrze potrenować siłę na podjazdach, zaś kierując się w kierunku Gata de Gorgos czy La Xary znajdzie się sporo odcinków płaskich. Nie brakuje także wielu urokliwych miejsc takich jak Cap de la Nao z bogatą roślinnością śródziemnomorską. Jakość dróg jest nieporównywalnie lepsza niż w Polsce, natomiast ruch na drogach o tej porze roku nie jest duży.
Wszystkie te składniki powodują, że czas i kilometry treningowe płyną dużo szybciej. Podczas treningów nie zabrakło także Polskiego akcentu. Na szosach można było spotkać wielu trenujących zawodników z Polski.
4 komentarze