Jazda na oponach uszczelnianych mleczkiem staje się powoli normą. Głównymi zaletami takiego rozwiązania są: niższa masa, większy komfort i mniejsza podatność na uszkodzenia. Problem polega jednak na wstępnym uszczelnieniu opony na obręczy, które nie raz może sprawić nam wiele problemów lub nawet przedwcześnie zakończyć naszą jazdę. Ratunkiem okaże się wtedy pompka na CO2 firmy SKS.
Moją przygodę obręczami z No Tubes i lateksowym mleczkiem na dobre rozpocząłem w tym sezonie. Nie da się ukryć, że rozwiązanie takie ma nieskończoną liczbę zalet, do których można zaliczyć mniejsza podatność na uszkodzenia i brak problemu dobicia.
Żeby jednak, nie było tak pięknie są też i problemy. Początkowe uszczelnienie opony na obręczy wymaga w większości przypadków kompresora, a przedziurawienie opony na szlaku może na dobre zakończyć naszą jazdę. Problemy te, bardzo łatwo rozwiązać można korzystając z pompki na CO2, którą mam okazję testować już od kilku miesięcy. Poniżej przedstawiam bardzo prosty sposób doszczelnienia opony, bez zbytnich nerwów na stacji benzynowej i bezowocnych zabaw pompką stacjonarną w domu.
Do montażu opony potrzebować będziemy poza kołem i samą oponą:
- taśmy montażowej (dedykowanej No Tubes, wysokiej jakości taśma izolacyjnej lub uniwersalnej wzmacnianej taśmy PVC) – musi ona spełniać przede wszystkim 2 czynnik – wytrzymałość i wodoodporność (mleczko lateksowe składa się z 30-40% z wody)
- mleczka lateksowego i odpowiedniego wentyla do obręczy
- pompki CO2 (SKS Airchamp)
- nożyka lub nożyczek
- odtłuszczacza i szmatki
Pierwszym krokiem jest dokładne wyczyszczenie i odtłuszczenie obręczy. Można zrobić to przy pomocy np. Fisnish Line Ecotech2 lub Speedclean
Po dokładnym wyczyszczeniu obręczy, pora na nałożenie taśmy. Ja wykorzystałem w tym celu szarą taśmę PVC, która nadciąłem nożykiem na odpowiednio szerokie paski. Na obręcz nakładam jej 3 warstwy. Przed nałożeniem każdej kolejnej, dokładnie przecieram mocno poprzednią szmatką, aby pozbyć się pęcherzyków powietrza i zwiększyć przyczepność samej taśmy. Idealne doleganie taśmy jest kluczową sprawą jeśli chodzi o trzymanie ciśnienia przez oponę, dlatego samo jej nakładanie wymaga sporej dokładności.
Gdy taśma oplata już dokładnie obręcz, pora na wycięcie otworu na wentyl. Robimy mała dziurkę i przekładamy przez nią wentyl, który dokładnie skręcamy przy pomocy nakrętki.
Kolejny krok to nałożenie opony (pamiętajmy od dobrym kierunku). Wkładany jeden bok, a następnie część drugiego z pozostawieniem małej szpary, przez którą wlewamy odpowiednią ilość mleczka. Następnie nakładamy do końca oponę.
Gdy opona znajduje się już na obręczy pora na odpowiednie jej ułożenie. Bez pośpiechu uderzamy kilkukrotnie oponę płaską dłonią w różnych miejscach wokół. Podłączamy pompkę stacjonarną lub ręczną i upewniamy się, że większość powietrza nie ucieka w okolicy wentyla. Doleganie rantów opony do obręczy w tym miejscu jest kluczowe, gdyż podczas pompowania pompką CO2, to właśnie tamtędy może uciec całe powietrze.
Przechodzimy do najważniejszej części . Ustawiamy oponę w taki sposób, aby wentyl znajdował się u góry. Energicznym ruchem wkręcamy nabój do pompki CO2 i dokładnie montujemy jej końcówkę na wentylu. Lekko dociskamy otwartą dłonią oponę nad wentylem, aby jej poprawić jej doleganie do obręczy. Naciskamy przycisk i gotowe – opona dosłownie wskakuje na obręcz.
Ostatnim krokiem jest kilkukrotne postukanie kołem o ziemie, celem lepszego ułożenia się samej opony. Można również dopompować ją do 3-4 atmosfer. Dalsze zabiegi zależne są już od producenta mleczka. Z własnego doświadczenia wiem, że najlepiej na doszczelnionym kole po prostu się przejechać.
Opisana wyżej metoda, może również świetnie sprawdzić się podczas lekkiego rozdarcia lub przebicia opony na maratonie lub na szlaku. Zaklejamy powstała dziurę specjalną łątką do opon, dolewamy ratunkową ilość mleczka i korzystamy z pompki CO2.
2 komentarze