Holenderska firma Tacx znana jest z produkcji jednych z najlepszych trenażerów na świecie. Nic więc dziwnego, że kiedy usłyszałem o dostępnych w sprzedaży lampkach Lumos, spowodowało to lekkie zdziwienie. Od razu zadecydowałem, że muszę przetestować ten nietypowy wynalazek.
Nieraz miałem już okazję sprawdzać lampki japońskiej firmy CatEye zarówno te montowane z przodu, jak i te przymocowane z tyłu roweru. Lampki Tacx`a nie tylko różnią się od nich budową, ale także samym zastosowaniem i specyfiką działania. Producent, którego trenażery widoczne są bardzo często podczas wyścigów szosowych, przygotował specjalnie coś dla entuzjastów długiej jazdy po utwardzonych drogach.
Lampki otrzymujemy w małym pudełku wraz z bateriami AA. Wykonane zostały one z wytrzymałego tworzywa, dobrze znanego wszystkim użytkownikom trenażerów holenderskiej firmy. Jedna lampka została wyposażona aż w 3 diody LED: 1 przednią i 2 tylne – wszystkie obsługiwane za pomocą jednego przycisku. Przyciśnięcie powoduje równoczesne zapalenie diody przedniej (białej) i tylnej (czerwonej). Ponowne naciśnięcie przycisku włącza migający, pomarańczowy kierunkowskaz, który samoczynnie wyłącza się po kilku sekundach.
Przejdźmy do budowy i montażu. Baterię wymienia się poprzez odkręcenie obudowy z tworzywa, montowanej na specjalny gwint. Wewnątrz niej znajduje się nakrętka na imbus 4mm, dzięki której rozpieramy końcówkę znajdująca się po zamontowaniu w kierownicy. Sam montaż jest stosunkowo prosty. Do lampki z diodami wsadzamy nową baterię i zahaczamy ją blaszką przekazującą napięcie. Drugą cześć obudowy umieszczamy w zakończeniach kierownicy szosowej (pamiętajmy, aby poluzować znajdująca się w niej nakrętkę). Po skręceniu nakrętki, następuje rozparcie końcówki tak, że element trzyma się mocno i pewnie. Na koniec wkręcamy lampki w wystające gwinty i gotowe.
Kilka słów na temat obsługi. Tak jak wspomniałem wszystko następuje za pomocą jednego przycisku. Został on solidnie uszczelniony, dzięki czemu nie ma obawy o jazdę w deszczu. Podczas jazdy lampki pozostają cały czas zapalne zapewniając odpowiednią widoczność i bezpieczeństwo. Aby zasygnalizować manewr skręcenia, wystarczy przyciśnięcie odpowiedniego przycisku, żeby włączyć pomarańczowy migacz.
Przyznam się szczerze, że pomysł jest naprawdę dobry, ponieważ późnym wieczorem lub w nocy jesteśmy dużo mniej widoczni i sygnalizowanie manewrów ręką niekoniecznie może przynieść pożądany efekt. Kolejną rzeczą jest fakt, że wszystkie diody wbudowane pozostały w parę lampek, dzięki czemu nie ma konieczności kupowania przedniej i tylnej osobno, a także montowania ich na sztycy lub kierownicy. Oświetlenie Tacxa zajmuje naprawdę bardzo mało miejsca, a jego umiejscowienie sprawia, że nie przeszkadza kompletnie w niczym.
12 komentarzy