Jak wygląda kobiece kolarstwo od środka?

Rozmowa z Pawłem Bentkowskim, dyrektorem sportowym jedynej w Polsce kobiecej grupy zawodowej MAT Atom Deweloper Wrocław.

Kobiece wyścigi kolarskie coraz bardziej zyskują na popularności i coraz częściej możemy zobaczyć ściganie Pań w telewizji. Czy możesz przybliżyć czym różni się Wasza rywalizacja od męskiej?

Rywalizacja nie ma płci. Z taką samą zaciętością i uporem o zwycięstwo walczą zarówno kobiety, jak i mężczyźni. Tyle samo wkładają pracy w przygotowania, tak samo odczuwają stres przed wyścigiem – presję teamu, sponsorów, otoczenia, czy tę, którą sami na siebie nakładają, będąc sportowcami dążącymi do osiągnięcia mistrzostwa w sporcie. Jeśli miałbym wskazać jakieś różnice, o których bardzo często mówią trenerki i trenerzy, pracujący z zawodniczkami, dotyczą one, jak w każdej innej dziedzinie życia tego, że mężczyźni są na ogół zadaniowcami, a dla kobiet nie bez znaczenia są emocje, a tym samym atmosfera panująca w grupie – im lepsza, tym współpraca jest sprawniejsza.

Ta cecha kobiet w pewien sposób przekłada się także na to, jak rozgrywane są kobiece wyścigi. W kolarstwie, które w ogóle jest coraz bardziej stechnicyzowane, w którym liczą się cyferki, wskazania miernika mocy, realizacja strategii i przydzielonych na dane zawody zadań, to właśnie zawodniczki sprawiają kibicom wiele emocjonujących niespodzianek – atakując na solo, zabierając się w niespodziewane ucieczki, którym nikt nie daje szans, a one jednak dojeżdżają do mety itd.

Krótsze dystanse kobiecych wyścigów sprzyjają podobnym scenariuszom, nie ma czasu na kalkulację, „czarowanie”, realizowanie założeń. Właściwie od samego początku jest w peletonie ferment, coś się dzieje, są przetasowania. Bardzo dobrze ogląda się tę rywalizację, co potwierdza wielu kibiców i komentatorów. Rzecz jasna nie bez znaczenia jest także to, że i w polskim, i w światowym peletonie jest obecnie mnóstwo mocnych, liczących się zawodniczek. Kobiece kolarstwo, również dzięki taki teamom jak nasz, coraz dynamiczniej się rozwija.       

Na pierwszy rzut oka rowery wyglądają tak samo? Czy są jakieś zasadnicze różnice w sprzęcie i odzieży?

Są producenci, którzy kładą nacisk na geometrię ram w rowerach przeznaczonych dla zawodniczek, uwzględniając inne niż męskie proporcje kobiecego ciała, a więc na ogół krótszy tułów i dłuższe nogi. Ale najważniejszy w gruncie rzeczy jest właściwie dobrany rozmiar ramy i oczywiście takie komponenty, jak kierownica o odpowiedniej szerokości i mostek o właściwej długości. Przy czym warto zaznaczyć, że kobiecych rowerów nie odróżnia węższa kierownica, bo i w męskim peletonie znajdziemy zawodników, którzy jeżdżą na „barankach” o szerokości 36 czy 38 cm, jak choćby Michał Kwiatkowski. Łatwiej w ten sposób przesunąć się na przód grupy.

Są zawodniczki, które wolą „męskie”, czyli węższe siodełka, mimo że oferta tych, dających podparcie szerzej u kobiet rozstawionych kości kulszowych jest obecnie na rynku bardzo duża. Długość korb także dobiera się po prostu do wzrostu, nie ma reguły, że zawodniczki jeżdżą np. na tych, mających 162 cm. To wszystko są indywidualne kwestie.

Chyba najbardziej podział na męskie / kobiece widoczny jest w odzieży i obuwiu. Kobiece spodenki i koszulki są wyprofilowane, a buty są węższe, szczególnie w okolicach mniej rozbudowanej niż u mężczyzn pięty. Jeździmy w Sidi Wire 2 Carbon, które świetnie trzymają stopę i są butami o bardzo sztywnej podeszwie, znakomicie sprawdzającej się choćby w sprintach. Kask MET Trenta MIPS ma dobry system dopasowania we wszystkich płaszczyznach i jest lekki, więc po założeniu zapomina się o nim. Tutaj nie ma rozróżnienia na damskie i męskie, ale szeroka rozmiarówka tego modelu jest dla nas ważnym argumentem. Okulary Accent Hero są wąskie i to też jest nie bez znaczenia dla naszych zawodniczek, bo nie wystają poza obrys twarzy i rzeczywiście dobrze chronią oczy. 

Wasze wyścigi są nieznacznie krótsze niż mężczyzn, ale ścigacie się w równie trudnych warunkach. Mechanik ma pewnie co robić?

Rowery zawodniczek nie brudzą się mniej i nie psują rzadziej niż zawodników, a szkoda (śmiech). Rzeczywiście mechanik miałby mniej roboty, choć przyznaję, że sprzęt, z którego korzystamy jest obliczony na duże obciążenia, a jeśli podczas treningu czy wyścigu pada deszcz, to i na pracę w czasami bardzo niewdzięcznych warunkach.

Oczywiście, jeśli tylko jesteśmy w stanie to przewidzieć, przygotowujemy rowery, w szczególności napęd na deszcz, błoto i brud z jezdni itd. Na szczęście smary do łańcuchów, a korzystamy z Finish Line, mają coraz bardziej zaawansowany skład, więc może i napęd nie pozostaje po takim wyścigu idealnie czysty, ale o wiele łatwiej zmyć z niego osad, a zębatki wolniej się zużywają. Naprawa czy wymiana poszczególnych komponentów nie jest problemem, jeśli ma się odpowiedni zestaw narzędzi. Nasz warsztat wyposażył Park Tool, w zestawie jest wszystko, co niezbędne do pracy przy rowerach. Równie istotne, przy tak częstych podróżach, jest to, że wszystkie narzędzia są spakowane w wygodne walizki i mają w nich swoje miejsce. To ułatwia korzystanie.  

Jak w każdej dyscyplinie sportowej dużą rolę odgrywają sponsorzy. Czy łatwo pozyskiwać nowych? Co decyduje o ich wyborze? Czy są tacy z którymi współpracujecie jak team od wielu lat?

Niestety kolarstwo w Polsce, nie tylko kobiece, nie jest tak popularne jak piłka nożna i nie ma takiej pozycji, jak w Belgii czy Holandii. Tam na wyścigach są tłumy kibiców, którzy wiedzą wszystko o swoich idolach i wspierają swoją ulubioną drużynę na różne sposoby – zapewniając nocleg kolarzom, pomagając zespołowi w trakcie wyścigu itd. W Polsce kolarstwo wspierają przedsiębiorcy, którzy są pasjonatami tego sportu.

Trudno rozmawia się ze sponsorami o dyscyplinie, w której mamy wprawdzie spektakularne sukcesy na międzynarodową skalę, ale w mediach nie pisze się o nich na pierwszych stronach gazet czy internetowych portali. Myślę, że Michał Kwiatkowski, mistrz świata w kolarstwie szosowym, chodził i nadal chodzi po ulicy przez nikogo nie niepokojony, podczas gdy na przykład Remco Evenepoel na pewno w warzywniaku nie kupi kalafiora bez rozdania najpierw dziesięciu autografów.

Lata ciężkiej pracy zajęło nam wypracowanie pozycji, jaką mamy, możemy też pochwalić się licznymi sukcesami, a mimo to wciąż rozmowy o finansowaniu grupy są trudne. Szczęśliwie trafiamy na ludzi, którzy kochają kolarstwo, gotowi są nam zaufać i wspierają team. Z Velo współpracujemy od 7 lat i mam nadzieję, że jest to kooperacja owocna dla obu stron. W każdym razie my ze swojej strony dokładamy starań, by tak było, by można było chwalić się osiągnięciami naszych zawodniczek. Podkreślę, że bez wsparcia między innymi takich firm niemożliwy byłby zakup wysokiej klasy sprzętu, wyjazdy na zgrupowania i zagraniczne wyścigi, które pozwalają nam podnosić poziom sportowy.   

Sezon powoli dobiega końca. Czy macie już wstępne plany na kolejny sezon? Co chcielibyście zmienić lub poprawić, aby odnosić jeszcze więcej sukcesów?

To będzie trzeci rok funkcjonowania jako ekipa zawodowa. Skupiamy się na tworzeniu szans sportowego rozwoju młodym utalentowanym zawodniczkom. Chcemy zapewnić im możliwość trenowania w odpowiednich warunkach i program startów w międzynarodowych wyścigach, w których konfrontować się będą z najlepszymi zawodniczkami z najlepszych zespołów na świecie. To jedyny sposób, by podnosić poziom, a do tego wsparcie sponsorów jest niezbędne.

Zanim rozpocznie się sezon szosowy, czekają nas starty w zawodach przełajowych. Od kilku lat to dla nas forma przygotowania do ścigania na szosie, trochę wybijająca z rutyny i przede wszystkim pozwalająca nie przesiadywać godzinami na trenażerze. Nie nastawiamy się na spektakularne sukcesy w tej konkurencji, ale warto przypomnieć, że Dominika Włodarczyk jest dwukrotną mistrzyni Polski w kolarstwie przełajowym, wywalczyła te tytuły na przełajówkach Accenta.

Nie wiem, czy chcielibyśmy cokolwiek poprawiać, wszelkich korekt w naszej działalności dokonujemy na bieżąco. Może jedynie chcielibyśmy życzyć wszystkim, żeby kolarstwo stało się sportem narodowym. Jest wprawdzie coraz popularniejsze, ale do statusu, jaki ma we wspomnianych przeze mnie krajach jeszcze mu daleko. A od tego zależy nie tylko funkcjonowanie takich grup, jak nasza, ale także powstawanie kolejnych, czego bardzo bym sobie życzył. Im więcej takich ekip powstanie, tym większa szansa wyłowienia kolarskich talentów czy organizowania w Polsce wyścigów dla kobiet, w których poziom ścigania będzie bardzo wysoki.   

foto: DkpCycling&Life

Może Ci się też spodobać

Przed opublikowaniem komentarza prosimy o zapoznanie się z informacją o przetwarzaniu danych osobowych dostępną tutaj.

napisz coś od siebie

Dodaj komentarz.

Przed przesłaniem formularza prosimy o zapoznanie się z informacją o przetwarzaniu danych osobowych dostępną tutaj