Rozmowa z Malwiną Mul, przełajową mistrzynią Polski w kategorii U23

Malwina Mul: „Koncentrowałam się na perfekcyjnym przejeździe”

Malwina Mul, przełajowa mistrzyni Polski w kategorii U23 i brązowa medalistka w kategorii elita kobiet o wrażeniach z walki o podium.

Jak przebiegały Twoje przygotowania do mistrzostw Polski?

W tym sezonie dość późno rozpoczęłam przełajowe starty, ponieważ w październiku odpoczywałam po sezonie szosowym. Ścigać zaczęłam się dopiero w listopadzie. W grudniu zaliczyłam trzy starty w belgijsko-holenderskim cyklu wyścigów Kerstperiode. Ponieważ w ubiegłym roku byłam w Słubicach, zdążyłam poznać – choć niekoniecznie zaprzyjaźnić się – z tamtejszym słynnym „podbiegiem do nieba”. Wiedząc, czego mogę spodziewać się na mistrzostwach, przez cały sezon na treningach zwracałam uwagę na bieganie, ćwiczyłam także podbiegi. Jedynie ostatni tydzień przed mistrzostwami był luźny – odpoczywałam po przebytym przeziębieniu.

Jakie były Twoje wrażenia po rekonesansie trasy?

W tym roku na trasę mistrzostw wybrałam się wcześniej – w Słubicach byłam już w środę. W tych pierwszych dniach trasa była przymarznięta i sucha. W piątek, gdy zrobiło się cieplej, pojawiło się małe błotko. Spodziewałam się, że będzie go tylko więcej. I szczerze mówiąc, sama nie wiem jakie warunki bardziej mi odpowiadały. Wiedziałam na pewno, że będzie ciężko, że trasa jest wymagająca i że całkiem mi się podoba.

Co czułaś przed samym startem?

Przede wszystkim ciekawość. Najbardziej interesowało mnie, na co mnie stać, na co stać moje rywalki. Wiedziałam jedynie, co potrafi Tosia [Białek – przyp. red.], z którą niedawno się ścigałam. Przyznam, że lekki stresik także się pojawił, więc wiedziałam, że jestem gotowa do walki.

Kogo uważałaś za swoją największą rywalkę?

Na pewno była to Tosia, z którą na finiszu walczyłam o trzecie miejsce oraz Zuzia [Krzystała – przyp. red.], która wygrała mistrzostwa. W wyścigach Pucharu Polski zawsze z nimi walczę i niezmiennie to właśnie one stają na podium. Bardzo zaskoczyła mnie swoją świetną dyspozycją Basia Borowiecka. Czyli właściwie bardzo się w przedstartowych rachubach nie pomyliłam.

Jakie emocje towarzyszyły Ci już na trasie? Na czym się koncentrowałaś?

Starałam się być przede wszystkim skupiona, aby nie popełniać błędów. Koncentrowałam się na perfekcyjnym pokonywaniu przeszkód, zakrętów i zjazdów. Z jednej strony byłam bardzo spokojna, a z drugiej, towarzyszyły mi ogromne emocje związane ze ściganiem i walką o trzecie miejsce.

Który moment wyścigu był dla Ciebie kryzysowy?

Myślę, że była to trzecia runda. Zdałam sobie sprawę, że nie mogę iść ciągle 100%, że z rundy na rundę będzie tylko ciężej i po prostu może mi później zabraknąć sił. I właśnie na tym trzecim okrążeniu poczułam, że ten wyścig będzie jeszcze bardziej wykańczający niż sądziłam.

A kiedy zrozumiałaś, że medal jest w zasięgu?

Na pewno jeszcze przed wyścigiem wierzyłam, że jestem w stanie o niego powalczyć. Pierwsza runda była dla mnie nawet… powiedzmy, że „lekka”, więc można uznać, że już na początku czułam, że będę się liczyć w walce o podium. I chyba to dało mi siły – przede wszystkim mentalnej – gdy musiałam o ten brąz w elicie finiszować.

Jakie to uczucie zostać mistrzynią Polski?

Super! Tym bardziej, że to pierwsza koszulka w tej kategorii! Choć szczerze mówiąc, to bardziej cieszę się z brązu w elicie. Bo to medal właśnie w tej najwyższej kategorii, o podium walczyły w niej najlepsze zawodniczki w kraju.

fot. Dariusz Krzywański

Może Ci się też spodobać

Przed opublikowaniem komentarza prosimy o zapoznanie się z informacją o przetwarzaniu danych osobowych dostępną tutaj.

napisz coś od siebie

Dodaj komentarz.

Przed przesłaniem formularza prosimy o zapoznanie się z informacją o przetwarzaniu danych osobowych dostępną tutaj