Sezon gravelowy w pełni. Śmiało jeździmy po polnych drogach między maszynami rolniczymi – podczas żniw i balotowania. Uwielbiam ten okres w roku, zwłaszcza że mieszkam w Wielkopolsce, gdzie trudno nie trafić na polną drogę. Ten klimat bardzo mi odpowiada.
Otrzymałem nowe opony od Vittoria Tires, model Terreno T50 Endurance w rozmiarze 40C. Terreno Mixed T50. „Mixed” odnosi się do jego zdolności do jazdy po różnych nawierzchniach i warunkach, a oznaczenie T50 wskazuje na przystosowanie do umiarkowanego terenu. System oceny Vittorii „T” mieści się w zakresie od 0 (gładki asfalt) do 100 (najtrudniejszy teren, jaki można sobie wyobrazić), więc ocena T50 sugeruje, że opony są przeznaczone na drogi szutrowe, leśne, piaszczyste oraz lekkie błoto.
Wcześniej używałem modelu Terreno Dry, który sprawdzał się na większości nawierzchni, z wyjątkiem mokrych. Brakowało mu wyraźniejszego bieżnika na środku. Model T50 ma go zdecydowanie więcej, co dobrze sprawdza się na szybkich nawierzchniach, zwłaszcza na leśnych ścieżkach, szybkich zakrętach. Na asfalcie opory toczenia są nieco większe niż w poprzednim modelu, ale różnica jest minimalnie odczuwalna.Dodatkowo otrzymałem wkładki Vittoria Airliner Light Gravel. Wcześniej używałem wersji bez LIGHT, która była węższa, cięższa,twardsza i nie miała profilowania. Tę samą technologię wkładek stosuję w kołach MTB.
Wkładka Vittoria Air-Liner Light Gravel praktycznie nic nie waży i wykorzystuje półprzepuszczalną piankę, która w przypadku przebicia rozszerza się, wypełniając oponę, dzięki czemu można kontynuować jazdę. Materiał pochłania powietrze, które pompujesz do opony, powoli (w ciągu około 8 godzin) wyrównując ciśnienie powietrza wewnątrz kieszeni powietrznych pianki i opony. Jeśli dojdzie do przebicia i ucieczki powietrza z opony, spadek ciśnienia powoduje, że powietrze uwięzione w piance rozszerza się, częściowo wypełniając oponę. Na MTB dwa razy udało mi się wrócić do hotelu z gór bez powietrza w kole dzięki tej wkładce. Wkładka pełni jeszcze funkcje ochronna przed uszkodzeniem obręczy. Na ostanim wyścigu gravelowym na szybkim odcinku jadąc za zawodnikiem „na kole” nie zauważyłem grubej gałęzi, która leżała. Uderzyłem przednim i tylnym kołem, aż wyskoczyłem do góry. Poczułem jak gałąź dobija oponę do obręczy. Wkładka uchroniła koło przed pęknięciem i złapaniem „kapcia”.
Jeśli raz spróbujesz wkładek to już nie wrócisz do otwartego systemu.
napisz coś od siebie