W czasach globalnego ocieplenia zimy stają się mniej śnieżne, a bardziej mokre. Z jednej strony można uznać to na plus ponieważ wyższa temperatura umożliwia jazdę przez cały rok, z drugiej jednak strony pedałowanie po wiecznie mokrych drogach nie należy do najprzyjemniejszych. Jedynym ratunkiem są oczywiście solidne i maksymalnie zabezpieczające błotniki. Czy takie są właśnie SKS Longboard? Zapraszam na mój krótki test!
Jak za pewnie wiecie na rowerze do pracy jeżdżę przez cały rok, a trasa w jedną stronę zajmuje mi z reguły ponad godzinę. Przez ten czas można solidnie zmoknąć, zmarznąć lub upiec się w czasie upału. Wiele lat doświadczeń nauczyło mnie także, że aby kręcić we wszystkie możliwe miesiące potrzebne są błotniki, które zabezpieczą przed wodą i błotem nie tylko Nas, ale także nasz rower. Dlatego zdecydowałem się przetestować możliwie najdłuższy (tak nazwa nie jest tutaj przypadkowa) model niemieckiego producenta, a mianowicie model Longboard.
Zacznijmy od opisówki. Błotniki wykonane zostały z tworzywa wzmocnionego elementami aluminiowymi i stalowymi. Taka konstrukcja pozwoliła na uzyskanie bardzo dobrej wytrzymałości oraz sztywności. Na zakończeniach zastosowano specjalne gumowe chlapacze dla jeszcze lepszego zabezpieczenia przed rozbryzgującą się wodą. Longboardy mocowane są przy pomocy uchwytów kątowych oraz stalowych prętów montażowych. Do wyboru mamy 2 kolory: srebrny i czarny oraz 5 różnych szerokości. Polski dystrybutor zdecydował się na wprowadzenie oferty tylko tej najbardziej uniwersalnej czyli 45 mm, która pozwala na stosowanie zakresu opon o szerokościach 28-40 mm i średnicy 700. Całkowita masa zestawu to 689 g, a długości jakie udało mi się znaleźć na stronie producenta wynoszą odpowiednio 960 mm dla przedniego i 1300 mm dla tylnego błotnika.
Tyle w teorii. Pora na montaż oraz wrażenia z jazdy. Decydując się na Longboardy otrzymujemy set opakowany w solidnie wykonany kartonik. Po rozpakowaniu znajdziemy 2 błotniki, 4 pręty montażowe, instrukcję montażu oraz 3 woreczki ze śrubkami. Nie ukrywam, że na początku przeraziła mnie lekko ilość śrubek znajdujących się w zestawie. Dopiero po krótkich oględzinach instrukcji doszedłem dokładnie, które przypadają gdzie. I tak:
– w pierwszym woreczku znajdują się śruby, które służą tylko i wyłącznie do zamocowania stalowych prętów do oczek błotników
-w drugim woreczku znajdziecie śruby związane stricte z montażem prętów oraz błotników bezpośrednio do ramy
– w trzecim woreczki znajdują się blaszki i śruby, które służą do zamocowania błotnika do krótkiej poprzeczki ramy znajdującej się w okolicy suportu
Aby nie wgłębiać się zbyt mocno w montaż opiszę tylko w jaki sposób zamontowane są obydwa błotniki. Tak więc:
– przedni błotnik, montuje się przy pomocy uchwytu kątowego przynitowanego bezpośredni do profilu przy pomocy śruby wpuszczanej przed otwór w koronie widelca. Kolejny krok to przykręcenie prętów montażowych z jednej strony do błotnika, a z drugiej do systemu Secu-Clip montowanego na widelcu przy piaście przedniego koła. W tym miejscu pozwolę sobie na kilka słów dotyczących tego tajemniczego systemu. Jest to nic innego jak zatrzask, w który wsuwamy oczka prętów montażowych. Ma on pozwolić na ich awaryjne wypięcie podczas upadku, wpadnięcia patyka lub zahaczenia butem podczas pedałowania. Rozwiewając obawy wspomnę tylko, że elementy spasowane są dość ciasno, więc nie ma za dużego ryzyka aby rozłączyły się one w trakcie jazdy podczas wpadnięcia np. w dziurę.
-tylny błotnik, montujemy również przy pomocy prętów, tyle że tutaj przykręcane są już one bezpośrednio do ramy śrubą imbusową. Producent przewidział także sytuacje kiedy posiadacie hamulec tarczowy i dołączył do zestawu specjalne podkładki odsuwające pręty od ramy. Pozostałe dwa miejsca montażowe tylnego błotnika to uchwyt kątowy przykręcany do górnej poprzeczki ramy i specjalnie wyprofilowana blaszka przykręcana do poprzeczki ramy w okolicy suportu.
Na koniec jeszcze jedna mała uwaga montażowa. Pręty, które otrzymujemy w zestawie są lekko za długie. Po odpowiednim ustawieniu błotników pręty należy przyciąć, a na zakończenia założyć specjalne kapturki wykonane z tworzywa. Pierwsze ich zadanie to dodatkowe zabezpieczenie nakrętki śruby przed poluzowaniem i odkręceniem. Drugie i najważniejsze to zabezpieczenie końcówek stalowych prętów. Oczywiście przycinając pręty sprawimy, że błotniki będą miały mniejszą tolerancję regulacji. Jest to o tyle problem jeśli chcielibyście stosować opony o różnych szerokościach lub mniej lub bardziej agresywnym bieżniku. Ja jeździłem na oponach szosowych 28c oraz przełajowych 35c i błotniki nie ocierały. Przyciąłem pręty tak, że pozwalają na regulację góra dół w zakresie około 1cm. Nie uznał bym tego jako wadę jednak fakt, o których należy pamiętać zanim chwycicie piłkę do metalu w dłoń:)
Błotniki na rowerze, więc pora na kilka wrażeń z jazdy. W moim przypadku najważniejsza zaleta to całkowita ochrona napędu oraz butów od wody i błotka. Miałem okazje sprawdzić to w szczególności ostatnio kiedy zapomniałem pokrowców na buty a przyszło jechać mi po mokrej drodze. Zarówno buty jak i skarpetki były suche. Bezsprzecznie Longboardy to najlepiej chroniące błotniki na jakich miałem okazję jeździć i trudno doszukać się ich słabych stron. Dzięki przemyślanemu montażowi są one także bardzo solidnie przytwierdzone są one do ramy naszego roweru. Niezależnie od rodzaju nawierzchni po jakim przyjdzie Wam jechać nie usłyszycie żadnego denerwującego telepania lub kołatania. Przydatny jest również fakt, że błotniki wykonane zostały ze śliskiego tworzywa, dzięki czemu jeśli przyjdzie Wam jeździć po błocie to nie będzie one się aż tak bardzo obklejać, a po zaschnięciu będzie można je bardzo łatwo usunąć.
SKS Longboard to błotniki, które mogę szczerze polecić jeśli szukacie maksymalnej ochrony od błota i wody. Za małą dygresję niech posłuży fakt, że często sprzedawane seryjnie zamontowane w rowerach sprzedawanych w Wielkiej Brytanii, która uchodzi przecież za synonim kapryśnej i nieprzychylnej rowerzystom pogodyJ
napisz coś od siebie