Trenażer. Samo słowo wzbudza u niektórych ludzi dreszcze. Długo, nudno, gorąco, boli tyłek i wiele różnych powodów, aby na niego nie wsiadać.
Powiem szczerze, że na początku też nie byłem fanem jazdy na tym urządzeniu, ale kiedy zniosłem ze strychu wentylator, uchyliłem okno, postawiłem laptopa na stoliku to okazało się, że nie jest tak źle. W zimie lub w deszczowe jesienne dni nie każdy ma ochotę wychodzić na zewnątrz. Brudzi się rower, nie zawsze jest gdzie go umyć lub trzymać, a ciuchy można wykręcać po takich jazdach z wody. Trenażer może okazać się naszym bardzo dobrym przyjacielem jeśli będziemy wiedzieć jak przeprowadzać na nim treningi. Mnogość interwałów, specjalistycznych ćwiczeń i testów może sprawić, że nasz trening będzie naprawdę pełnowartościowy i ciekawy.
O samych treningach będzie nie raz jeszcze okazja napisać, więc dziś skupię się na kilku przydatnych wskazówkach, aby wielu z was ułatwić trening na tym urządzeniu:
1) Ubiór – zacznijmy od postaw, czyli jak się ubrać. Trzeba mieć na względzie to, że jeździmy w pomieszczeniu zamkniętym z minimalną cyrkulacją powietrza, więc wszystkie ciuchy jakie mamy na sobie powinny być maksymalnie przewiewne. Skarpetki, spodenki i ewentualnie bardzo oddychająca potówka to jedyne czego nam trzeba – w tym momencie mała uwaga odnośnie samych spodenek, wybierzmy takie, w których pielucha jest również bardzo cienka, aby nie odparzyć sobie tyłka. Nowoczesne piankowe wkładki są bardzo wygodne, jednak w momencie braku cyrkulacji powietrza będą chłonąć pot i boleśnie nas obcierać, wybierzmy zatem funkcjonalność rezygnując z wygody, w szczególności, że na trenażerowej jeździe nie spędzimy dłużej niż dwie godziny.
2) Stanowisko – potrzeba nam trenażera, roweru z gładką oponą (lub specjalną na trenażer, którą bardzo polecam), podstawki pod przednie koło (specjalnej lub własnej konstrukcji), ręcznika i wentylatora. Wentylator najlepiej ustawić tak, aby dmuchał nam na głowę i tors. Pocić się będziemy zawsze, a zniwelowanie ryzyka udaru cieplnego jest sprawą priorytetową. Warto też zaopatrzyć się w dużą ilość wody lub napojów izotonicznych.
3) Cyrkulacja powietrza – dynamika przepływu ciepła jest nieubłagana. Jeśli będziemy jeździć w zamkniętym pomieszczeniu prędzej czy później zejdziemy z roweru z powodu gorąca. Nasz organizm to mała elektrownia, która nieustanie produkuje ciepło. Uchylając drzwi lub okno na tyle, żeby odpowiednia ilość ciepłą uciekała osiągniemy komfort. Nie powinno nas to nawet zrażać zimą, ale należy pamiętać o tym, aby zimny wiatr z zewnątrz nie wiał na nasze spocone ciało – nawet jeśli będziemy się trochę pocić nie korzystajmy z pokusy otworzenia drzwi lub okna szerzej. Warto też co jakiś czas wstawać i pedałować na stojąco – tak dla dobra naszego siedzenia.
4) Rady – można oglądać TV, film na laptopie lub słuchać muzyki, jednak nigdy w 100% nie pozbawi nas to całkowicie obecnej nudy. Ważne jest, aby nawet jeśli nie mamy konkretnego treningu do zrobienia, a tylko bazę, wymyślać nieprzeciążające nas formy zabawy lub ćwiczeń. Pedałowanie jedną noga, pedałowanie na stojąco, szybkie młynki, zmienna kadencja lub zmiana przełożenia to tylko kilka form treningów, które mogą pomóc nam sprawnie przejść przez czas treningu.
Trenażer, to na pewno bardzo dobra forma treningu. Nie zapominajcie o tym, że można trenować na nim cały rok. Ruchome godziny i praca na 3-zmiany, lub późne powroty do domu nie powinny ograniczać naszego treningu. Nie każdy ma też czas, aby jechać na wielogodzinne eskapady lub pozwalać sobie na to kiedy ma ochotę, a nawet jedna godzinka wysiłku w domu może nam wiele dać.
Ja pracując przez wiele miesięcy w systemie 4-brygadowym nie zawsze miałem ochotę przed lub po pracy jechać na trening, więc nie raz na 1,5h wskakiwałem na rower i kręciłem oglądając filmy, zarówno jak na zewnątrz było około zera jak i 35 stopniowy upał, kiedy to moi koledzy rezygnowali z treningu. Wszystko zależy tylko od motywacji, naszej chęci i celu, który chcemy osiągnąć.
napisz coś od siebie