Jazda, a raczej ucieczka przed deszczami. Mykamy dolinami, nie ma większych podjazdów. Więc do samego Ołomuńca ze zmiennym szczęściem – raz słoneczko, raz deszcz. Za to widoki… takie landszafty, że tylko cykać zdjęcie za zdjęciem.
Nazwa Czechy pojawia się po raz pierwszy w źródłach pisanych w IX wieku. W 1777 roku pojawia się młodsza nazwa Česko, będąca wynikiem procesów słowotwórczych zachodzących wówczas w języku czeskim. Po 1993 roku przyjęło się używać nazwę Čechy jako określenie Czech właściwych, podczas gdy Česko miało oznaczać cały kraj, łącznie z Morawami i tzw. Śląskiem Czeskim. Podział ten jest czysto umowny i nie jest ściśle przestrzegany. Szczególne kontrowersje nazwa kraju wywołuje na Morawach, ze względu na poczucie odrębności etnicznej części Morawian i wcześniejsze próby ustanowienia nazwy kraju jako Republiki Czeskomorawskiej.
Kolorowe łany zbóż i pola maków. Takich u nas nie ma – ze względu na tak zwany „kompot makowy” władze uznały uprawę maku za prawie przestępcze zajęcie. Szkoda, że znikają makówki z naszych krajobrazów. Ale władzy najlepiej zabronić i mają spokój. Zapach łąk wprowadza nas w błogi spokój, więc kilometrów ubywało.
Na stacji benzynowej podszedł motocyklista. Pyta o drogę. Sam za bardzo nie wiem dokładnie gdzie jesteśmy, ale wychodzi na to, że w okolicach Bystrzyc nad Pernstenem. Narzeka na Niemców – tylko płaci podatki i nic z tego nie ma. Pochodzi z Bytomia i jak sam mówi „pitnął przed komuną”, acz komuny nie pamięta, bo był za mały. Marudzi, że w Czechach drogo, a w Polsce jeszcze drożej. Naciskając na pedał zastanawiam się dlaczego Czesi stoją ekonomicznie lepiej od nas.
Czechy, Republika Czeska – państwo śródlądowe w Europie Środkowej. Od północnego wschodu graniczy z Polską, od zachodu i północnego zachodu z Niemcami, od południa z Austrią, a od południowego wschodu ze Słowacją. Stolicą i największym miastem Czech jest Praga. Kraj składa się z trzech historycznych krain – Czech właściwych, Moraw i czeskiej części Śląska. Na powierzchni 78 866 km² żyje ponad 10,5 mln osób, z czego 94% to Czesi. Państwo czeskie dzieli się na czternaście krajów.
Według Banku Światowego Czechy należą do 31 najbogatszych krajów świata pod względem dochodów. Procent mieszkańców Republiki Czeskiej żyjących poniżej progu ubóstwa jest znikomy Czechy wykazują stosunkowo niewielki stopień nierówności w dochodach pomiędzy najbogatszymi i najbiedniejszymi obywatelami.
Zastanawiam się skąd bierze się bogactwo Czech jak od rana do wieczora wszystkie knajpy i mordownie na wsi zapełnione – przy kufelku piwa tylko dyskusje, a wieczorem śpiewy. Więc kto pracuje? Wszystko na zwolnionych obrotach. Pod jedną taką knajpą rozbijamy namiot. Właściciel szynku, grubawy pan o cygańskich rysach, zezwolił na rozbicie namiotu pod warunkiem, że wypijemy z nim piwo.
Nasz gospodarz robi reklamę stacji narciarskiej. Trochę marudzi, że Polacy nie przyjeżdżają tak gremialnie jak kilka lat temu. Mówię, że u nas nowe stacje narciarskie otwierają. Zasmucił się: „W knajpie to tylko miejscowi kupują piwo i siedzą do późnej nocy. A wasi kufel za kuflem.” Fajnie, bo pranie bielizny i sen zasłużony. Grubo ponad sto kilometrów w jeden dzień.
Ołomuniec – u ujścia Młyńskiego Potoku i Bystrzycy do Morawy. Jest stolicą kraju ołumunieckiego. Pierwsza wzmianka o Ołomuńcu pochodzi z 1017 r. Pięćdziesiąt lat później był już siedzibą biskupstwa. W 1187 r. miasto (od 1253 r. mające status miasta królewskiego) zostało stolicą Moraw. Przez kolejne setki lat Ołomuniec był drugim, po Pradze, największym ośrodkiem miejskim na obszarze dzisiejszych Czech. W 1573 r. powstał tu uniwersytet (drugi w Czechach pod względem starszeństwa). Kres tego „złotego wieku” przyniosła wojna trzydziestoletnia – w 1642 r. wojska szwedzkie zajęły i zniszczyły zamienione w twierdzę miasto, które wkrótce utraciło tytuł morawskiej stolicy na rzecz Brna. W XIX wieku dzięki industrializacji i szlakom komunikacyjnym (przede wszystkim linii kolejowej z Pragi na Śląsk) Ołomuniec znowu stał się wielkim ośrodkiem miejskim, nigdy jednak już nie zdołał konkurować z Brnem.
Spotykamy wycieczkę wiernych z Ciechanowa. Na przedzie ksiądz dobrodziej pracuje za przewodnika. Ktoś mnie rozpoznaje mówiąc: „O, Hajer jedzie!”. Nie powiem, miłe to tym bardziej poza granicami kraju. Na pytanie dokąd droga prowadzi opowiadam. Tylko gwizdnął i pobłogosławi, a wycieczka bije brawo na odjazd.
Ogromne zamczysko przy drodze i tu zachęcają, by odpocząć na kempingu. Fakt, że zbliżają się nocka i burza przesądził o tym, że zostajemy. Po pięćdziesiąt koron od namiotu. Pieniądze lądują w kieszeni stróża, ale za to mamy ciepłą wodę. Do dwunastej sączę piwo w knajpce, a pralka automatyczna robi swoje.
Zdrowie Czechów – chcę wznieść toast. W odpowiedzi słyszę: „My nie Czesi, my Morawianie!”. I tu cały zawiły wywód kto jest kto. Mówią gwarą i mają odrębne stroje i to jest dla nich ważne.
Brama otwarta na oścież – wieczór. Czas rozbić obozowisko, więc wołam: „halo, halo!”. I cisza. Po chwili podjeżdża samochód i tak poznaję Irika. Stolarz z zawodu. Jesteśmy na jego parceli – jest kilka zabudowań, a raczej hal stolarni. Od razu zgodził się, by rozbić namioty wybierając co lepszą trawkę by było miękko. Jeszcze dobrze się nie rozłożyliśmy, a Dyplomowany mówi głośno: „Głodnym”.
Pepik zaczyna się tłumaczyć, że nie jest przygotowany na gości i lodówka pusta. Polecam Dyplomowanemu otwarcie paprykarza. Słyszę odpowiedź, że to na czarną godzinę. Pepik wskoczył w samochód i pojechał na zakupy. W międzyczasie przyszła Halinka, żona naszego gospodarza. Czeska polewka, czyli coś w rodzaju zupy czosnkowej. Pyszności. Słuchamy historii. Kiedyś zatrudniał piętnastu pracowników, obecnie został sam. Synowie trochę pomagają. A klienci? Zamówią skrzynię na jabłka, czasem kuchnię na wymiar, nie jest źle. Mała społeczność dba o siebie, czyli zamówień nie brakuje.
Halinka przygotowała kanapki i postawiła na stół wino: Tramin Cerweny. Polecam! Popijając wino słucham opowieści moich gospodarzy. Halinkę poznał już dawno. Ona była protestantką, a on katolikiem. To nie przeszkadzało, by wziąć ślub. Na ceremonii było dwóch księży i tak oto są razem kilkanaście lat. Wcześniej każdy miał innych partnerów, ale oni zmarli, więc los połączył tę parę. Rozmowę przerywa Dyplomowany – „zapytaj gdzie mogę umyć jaja”.
Ciąg dalszy nastąpi…
Pominąłeś pierwszą część tekstu o tej podróży? Znajdziesz ją tutaj.
3 komentarze