XII LECH BIKE FESTIVAL

XII LECH BIKE FESTIVAL przeszedł do historii. Przez cztery dni pod wyciągiem na górę Szrenica w Szklarskiej Porębie setki rowerzystów bawiło się zgodnie z hasłem imprezy: KOŁA W RUCH. Przybyli zjazdowcy na ciężkich pojazdach, frestylerzy objeżdżający skatepark i hopki dirtowe oraz kochający włóczenie się po górach maratończycy. Oto jak w skrócie przedstawiają się kolejne dni festiwalu.
Czwartek 07 sierpnia
Dwa wydarzenia zdominowały czwartkową imprezę. Pierwszym z nich były zawody na zupełnie nowym skateparku. O miano najlepszego lub najlepszej (bo dziewczyny też startowały), walczono na rowerach BMX i MTB. Ostatecznie z dwudziestki chętnych wyłoniono zawodnika prezentującego najczystsze i najbardziej stylowe triki. Na małych kołach wygrał Bartłomiej Zięcina „Zient”, a na dużych Wojtek Zych „Zychu”. Ze skateparku przenieśliśmy się do wielkiego namiotu, w którym zaprezentowano w ramach IV Festiwalu Filmów Rowerowych amatorskie filmy z… rowerami w rolach głównych oczywiście. Publiczność była mocno podzielona, ale ostatecznie po dogrywce uznała dzieło Terrorist Jana Sobierajskiego za najlepszą produkcję pokazaną Lech Bike Festivalu.

Piątek 08 sierpnia
Prawie 150 osób wystartowało w piątkowym Downhillu Dla Wszystkich mimo bardzo niepewnej pogody. Po czwartkowym upalnym i słonecznym dniu, nad ranem pojawiły się burze i trochę się ochłodziło. Leśna trasa nie była bardzo mokra, chociaż śliskie korzenie dawały się zawodnikom we znaki. Po przejazdach eliminacyjnych wyłoniono najszybszą trzydziestkę w poszczególnych kategoriach i po godzinie pierwszej wystartowano z finałami. Najszybszym rajderem z licencją na zjeżdżanie okazał się Krystian Walicki, który pokonał trasę w czasie poniżej 2 minut. Półtorej minuty dłużej, ale najlepiej z trójki odważnych dziewczyn pojechała Agata Stamm.
W czasie, gdy zjazdowcy walczyli z grawitacją, od rana miasteczko festiwalowe zapełniło się stoiskami producentów i importerów sprzętu rowerowego. Przez trzy dni ofertę zaprezentowało kilkudziesięciu wystawców., którzy dali możliwość przyjrzenia się nowościom na kolejny sezon lub załapania się na okazje, przeceny, promocje i oferty specjalne. W mocnym składzie pojawili się Czesi z teamu Author Gang ze swoim „ojcem chrzestnym”, czyli Jaromirem Spesnym. Zawodnicy na specjalnie przygotowanym samochodzie i skonstruowanym torze przeszkód zaprezentowali mocną dawkę trialu. Ich pokazy będziemy mogli podziwiać jeszcze przez dwa dni. Po dekoracji zjazdowców o godzinie 16 ruszyły eliminacje do sobotniego konkursu dirtowego. Na torze stawiło się aż 35 rajderów MTB i 10 BMX. Nie mogło zabraknąć stylowych i bardzo trudnych trików na najwyższym poziomie. Po dwóch przejazdach eliminacyjnych wyłoniono najlepszą szesnastkę MTB (wszyscy BMXowcy awansowali).
A na wieczornym party przy odpowiednio posklejanej muzie festiwalowi DJe zapodali wspaniałe dźwięki dla wciąż głodnych wrażeń rowerzystów. Było się działo!

Sobota 09 sierpnia
W piątek nie balowali za to maratończycy, dla których ten dzień stanowił wyzwanie w postaci pętli piccolo (30 km) lub grande (75 km) po malowniczych Górach Izerskich na zachód od leżących u stóp Karkonoszy Szklarskiej Poręby. W idealnych warunkach pogodowych rozegrany został XII Górski Maraton Rowerowy. Trochę słońca, trochę chmur i 20 stopni – takiej aury pewnie zawsze życzyliby sobie zawodnicy. Ponad trzy minuty dołożył drugiemu na mecie regularnie wygrywający maratony niezniszczalny Andrzej Kaiser z teamu DHL-Author, któremu przejechanie ponad 70 km na dystansie grande po Górach Izerskich zajęło nieco ponad 2.5 godziny. W maratoniee piccolo zwyciężył Eneasz Popiół, który „łyknął” małą pętlę w godzinę i 20 minut.
W tym samym czasie na dircie odbyły się przejazdy finałowe, w których zawodnicy dawali z siebie wszystko, a ich triki zapierały dech licznie zgromadzonej publice. Tym razem najefektowniej zaprezentował się Czech – Tomas Zejda, który pokonał przeciwników w kategorii MTB, a najlepszym festiwalowym dirterem BMX został Kamil Kozłowski „Koziołek”

Niedziela 10 sierpnia
W południe na przeprojektowanym torze slopestylowym rozegrane zostały drugie w historii festiwalu zawody w tej niezwykle emocjonującej konkurencji. Duży drewniany drop, po nim dirtowy zeskok, wskok na nowego jumpboxa i duży wallride. Spory apetyt na zwycięstwo miał Bartek Obukowicz „Papież”, który mimo silnej konkurencji ze strony Czechów, wygrał, chociaż jak sam powiedział to dirt, a nie slopestyle jest jego koronną dyscypliną.
Punkt kulminacyjny festiwalu, czyli kultowe już skoki do wody wystartowały przy pięknej pogodzie i jak co roku wypełniły amfiteatr nad jeziorkiem po brzegi widzami. Wśród ponad dwudziestki śmiałków (których reprezentowały też dwie dziewczyny) najlepsi dawali z siebie wszystko by stworzyć mocną rotację podczas podwójnych flipów i to tych do przodu! Ta konkurencja udowadnia, że rower ma więcej wspólnego z żywiołem wody i powietrza niż mogłoby się wydawać. Sędziowie uznali, że najbardziej widowiskowo w tym roku latał Paweł Sobota.
Zapraszamy do obejrzenia zdjęć i wyników: www.festiwalrowerowy.pl www.bikeaction.pl www.hcfr.pl

Słowa: Igor Gębarowski /BikeAction
Foto: Adam Klimek

Może Ci się też spodobać

Przed opublikowaniem komentarza prosimy o zapoznanie się z informacją o przetwarzaniu danych osobowych dostępną tutaj.