Wracam do formy, czyli znowu zaraz za podium

Wyścig w Nowym Dworze Mazowieckim rozgrywany był przy pięknej pogodzie, było sucho i ciepło.

Te zawody miały być dla mnie nie tylko dobrym treningiem, ale też diagnozą mojej aktualnej dyspozycji. Niestety, w ostatnim okresie straciłem dobrą formę, którą miałem na początku sezonu. Było to spowodowane w dużej mierze dwumiesięczną przerwą w startach.

Początek wyścigu był stosunkowo spokojny, jechaliśmy dość szybkim, ale równym tempem. Starałem się ciągle utrzymywać koło 5-10 pozycji. Pierwsze mocne podkręcenie tempa miało miejsce zaraz za pierwszym bufetem. Dwóch zawodników skoczyło, złapałem się za nimi i odjechaliśmy. Grupa jednak niedługo nas doszła na szerokich, otwartych prostych, ale od tego momentu już do końca wyścigu tempo było bardzo duże. Po sekcji krótkich podjazdów w bardzo mocnym tempie oglądam się za siebie, a tam już nikogo. W pierwszej grupie zostało 8 – 9 osób. Wiem, że teraz celem jest utrzymanie pędzącej z ogromną prędkością grupy. Niestety, przez bardzo mocne tempo nie zjadłem na czas pierwszego żela energetycznego. Jadąc tak szybko, na kole, w nieznanym terenie i to przy niemal maksymalnej intensywności, oderwanie ręki od kierownicy i sięgnięcie po żela jest bardzo ryzykowne.

Od naszej grupy odjechało dwóch zawodników – Baranek i Rękawek.

Na 36 kilometrze, na serii sztywnych podjazdów, niestety puściłem grupę 🙁 Zawodnicy, z którymi jeszcze przed chwilą jechałem, znikali mi z oczu. Mając do mety ponad 10 km i znając charakterystykę wyścigów Mazovii, gdzie jeżdżą duże grupy kolarzy, jadąc sam złapałem oddech, popiłem, zjadłem i czekałem, aż dojdzie mnie druga grupa. Samotnie minąłem rozjazd, skręcając na metę dystansu Mega. Niedługo po ostatnim bufecie doszła mnie grupa. Usiadłem na koło pierwszemu zawodnikowi. Po chwili wjechaliśmy w odcinek pełen kałuż i błota, wyszedłem na prowadzenie w grupie i jadąc swoim tempem, odskoczyłem trochę grupie. Jednak gdy wjechaliśmy na suche podłoże, grupa mnie doszła. Tempo ogromnie wzrosło na prostej przez pole pełne kęp traw, spadłem na 4 pozycję.

Widzę tabliczkę „2 km” do mety, wjeżdżamy w las, w którym jest meta. Na rozgrzewce przed startem objechałem końcówkę trasy i wiem, że wyprzedzanie na końcówce jest prawie niemożliwe – ścieżka w lesie jest kręta, wąska i szybka, bo twarda, bez piachu.

Jak mi się to udało – nie wiem, ale przeskoczyłem na drugą, najlepszą przed finiszem pozycję. Kilkaset metrów do mety zza moich pleców zaatakował zawodnik BDC Team, skoczyłem za nim. Zaczął się finisz. Po wąskich, krętych ścieżkach jechaliśmy ponad 40 km/h. Na ostatnich metrach przed metą było trochę szerzej. Wpadliśmy na metę prawie równocześnie. Sklasyfikowano nas z tym samym czasem. Zająłem miejsce 6 open i 5 w M2 – no cóż, jeżdżę w mocnej kategorii.

Z wyścigu jestem zadowolony, bo dobrze czułem się na finiszu i świetnie czułem się w dużej intensywności. Średnie tętno z wyścigu to 187 uderzeń/min, max. 207, co pokazuje, że przygotowania do sezonu bikejoringowego idą w dobrym kierunku 🙂

Może Ci się też spodobać

Przed opublikowaniem komentarza prosimy o zapoznanie się z informacją o przetwarzaniu danych osobowych dostępną tutaj.

napisz coś od siebie

Dodaj komentarz.

Przed przesłaniem formularza prosimy o zapoznanie się z informacją o przetwarzaniu danych osobowych dostępną tutaj