Już nie dziesiątki, ale tysiące pielgrzymów na trasie – jedni pełni sił z pieśniami na ustach, ale i ci co mają obtarte nogi podpierają się laskami i idą dalej.
Nieopisana radość: na liczniku 4475 km, czterdzieści pięć dni podróży, dziesiątki napotkanych ludzi. I zdaję sobie sprawę, że dotarłem.
Według legendy apostoł Jakub Większy prowadził działalność misyjną wśród Celtów zamieszkujących Półwysep Iberyjski. W 44 roku zginął śmiercią męczeńską Jerozolimie. Jego ciało zostało wkrótce przeniesione do Galicji . W dobie prześladowań chrześcijan zamieszkujących ten teren, w III w. grób wraz ze szczątkami Św. Jakuba został porzucony. W 83 szczątki apostoła zostały odnalezione dzięki, jak głosi tradycja, eremicie Pela yo, który podczas swoich poszukiwań w nocy widział deszcz gwiazd spadających na pobliskie wzgórze. Podzielił się swoją wizją z miejscowym biskupem Teodorem z Irina, który zleciwszy zbadanie sprawy, odkrył kamienny grobowiec zawierający szczątki męczennika. Wybudowano w tym miejscu kościół, a nazwa Compostela (pochodzi z łacińskiego campus stellae – co oznacza pole gwiazd), przypomina cudowne wydarzenie związane z tym miejscem. Biskup Theodore uznał to wydarzenie za cud i powiadomił Króla Austrii. Król zlecił wznieść kaplicę na miejscu cudownego odnalezienia. Następnie świątynię powiększano, w 829 i w 833 w stylu wczesnoromańskim. powstał uniwersytet. Kościół był wielokrotnie przebudowywany w XVI–XVIII w. Ja zastałem go tak:
Na placu przed katedrą zasłużony odpoczynek w cieniu arkad.
Santiago de Compostela (Stare Miasto) jest położone w Galicji, na północnym-zachodzie Hiszpanii. Na początku IX wieku, pustelnik Pelagiusz zobaczył tutaj tajemnicze światło świecące z zapomnianego rzymskiego grobowca. Odkryto tam grób świętego Jakuba – apostoła. Kilka lat później, do miejsca tego zaczęły przybywać pielgrzymki i tak dzieje się do dzisiaj.
Nocleg w misji dialogu im. Jana Pawła. Początkowo pytam o możliwość rozbicia namiotu. Co ciekawe od razu się ucieszyłem, bo dziewczyny, które pracowały jako wolontariuszki były z Rudy Śląskiej. Schabowy z kapustą i 250 ml wina to zamówiony obiad. Dawno nie miałem takiego cudeńka w ustach. W schronisku jeszcze kilkoro Polaków. Chłopak z dziewczyną kupili rower w Dekatlonie za 100 euro i z San Sebastian z ledwością się dokulali, bo awaria za awarią. Starsze małżeństwo już na szlaku szósty raz. Po południu wybrałem się raz jeszcze do miasta, a tam nie tylko modlitwy, ale też koncerty i kawiarnie zapełnione po brzegi.
Jeszcze wizyta w biurze pielgrzymkowym. Tu kolejka na co najmniej godzinę. Sprawdzanie pieczątek i na miejscu wypisują potwierdzone kilometry. Dostaję dwa piękne dokumenty potwierdzające moje pielgrzymowanie. Czas pomyśleć o drodze powrotnej do domu.
Ciąg dalszy nastąpi…
To dwudziesta trzecia część tekstu Hajerowe Santiago de Compostela. Jeśli pominąłeś poprzednie, znajdziesz je tutaj:
napisz coś od siebie