Dziś będzie trochę sentymentalnie (ale też nieco wywrotowo). Ciekawie jest bowiem od czasu do czasu (a może i częściej) wrócić do momentu, w którym ludzie nie wiedzieli co to karbonowe ramy czy jednoślady z napędem elektrycznym. Kiedy rowerowe ewolucje nie były jeszcze zwane trialem czy flatlandem, a ostrego koła nie postrzegano jako trend, a jako normę. Poobserwować tych, którzy przecierali szlaki, kombinowali, wypróbowywali nowe pojazdy, ścieżki i metody. Niektóre z tych rowerów rdzewieją na strychach, w piwnicach, inne zostały odnowione i dane im było wrócić do łask. Jeszcze po innych pozostało tylko wspomnienie w postaci fotografii lub filmów. Oglądając zarówno te pierwsze, jak i te ostatnie można czuć podziw albo rozbawienie. Można też zadziwić się lub ucieszyć tym, ile łączy jeżdżących, pedałujących, śmigających wtedy – z tymi, robiącymi to dziś. I jak bardzo ponadczasowym pojazdem jest stary, dobry rower.
Poniżej – kilka smaczków wyłowionych z internetowej rzeki. Od czasu do czasu wrzucam je do swojej bazy inspiracji – w końcu postanowiłam się podzielić z Wami kilkoma ze swoich „znalezisk”. 😉
Na początek – dama, która mogłaby zawstydzić niejednego zwolennika rowerowych ewolucji:
https://www.youtube.com/watch?v=tOhLeBopD_4
I taka czarno-biała ciekawostka:
A tutaj – całkiem zacne achiwum: Old bicycles – story in photography (tłum. Stare rowery, historia w fotografii). Oprócz zdjęć można też znaleźć plakaty.
Lipstick-n-Wrenches (tłum. Szminka i Klucze) – rowerowe antyki z przewagą Schwinnów, dla wielbicieli „klasyki gatunku”- zardzewiałe i odrestaurowane. Do wyboru, do koloru.
A dla tych, którzy chcieliby odejść od monitora i poczytać lub przejrzeć dobry kawałek rowerowej historii na papierze – lektura: Ostre koło. Globalna kultura. Andrew Edwards i Max Leonard pokazują, jak było i jak jest.
Owocnego odkurzania!
napisz coś od siebie